W sobotni wieczór, przy ulicy Bułgarskiej rozegrano spotkanie Lech Poznań - Zagłębie Lubin. Podopieczni Mariusza Rumaka zwyciężyli 2-0, choć niesmak po tym meczu pozostał. Gospodarze domagali się odgwizdania rzutu karnego, po tym gdy Tomasz Makowski zablokował strzał ręką. Dobrze ustawiony sędzia Daniel Stefański nie zdecydował się na odgwizdanie "jedenastki", a będący w wozie VAR Bartosz Frankowski podtrzymał decyzję swojego kolegi. Kontakt piłki z ręką był oczywisty, a mimo to sędziowie nie uznali tego za przewinienie i pozostaje pytanie, dlaczego? Ocena zagrania piłki ręką budziła i nadal budzi największe kontrowersje. Interpretacje przepisów dość często się zmieniają i przeciętnemu kibicowi trudno nadążyć jest za nimi. Dochodzi do sytuacji, że oglądając mecze zastanawiamy się, czy sędzia odgwiżdże rękę czy też uzna to za przepisowe zagranie. Zarówno kibice, jak i piłkarze mają z tym duże problemy, lecz niestety dochodzi do sytuacji, gdzie sami sędziowie dyskutują między sobą, jaka decyzja powinna być prawidłowa. Wielka kontrowersja w meczu Lech Poznań - Zagłębie Lubin. Ten przepis podzielił wszystkich W spotkaniu Lech Poznań - Zagłębie Lubin byliśmy świadkami właśnie takiej sytuacji. Z okolicy jedenastego metra, Gruzin Nika Kvekveskiri oddał strzał na bramkę, a w torze lotu piłki stał Tomasz Makowski, który miał wystawioną rękę. Piłkarz Zagłębia próbował uniknąć kontaktu futbolówki z ręką, obrócił się do boku, lecz mimo to piłka trafiła go w okolice przedramienia. Warto zaznaczyć, że w momencie kontaktu, ręka znacząco odstawała od ciała i gdyby nie to, to wielce prawdopodobny jest fakt, że padłby gol na 3-0, gdyż bramkarz raczej nie miał szans na skuteczną interwencję. Sędziowie Stefański i Frankowski ocenili, że zawodnik Zagłębia próbował uniknąć kontaktu ręki z piłką i obracał się w przeciwnym kierunku. Na powtórkach widać także, że Makowski nie wykonuje ruchu ręką w kierunku futbolówki, co jest dodatkowym argumentem za brakiem przewinienia. Przyznać trzeba, że z sędziowskiego punktu widzenia taka interpretacja, w świetle aktualnych przepisów i wytycznych, broni się. Sędziowie podzieleni. Czy Lech Poznań powinien wykonywać rzut karny? Sęk w tym, że to samo zdarzenie można ocenić również w inny sposób. Robiąc stopklatkę, jak na dłoni widzimy, że ręka Makowskiego znacząco odstaje od ciała, powiększając jego obrys. Grając z tak ułożoną ręką, piłkarz podejmuje ryzyko, zwłaszcza, gdy znajduje się we własnym polu karnym i to w dodatku w świetle bramki. Kontakt piłki z ręką zablokował strzał na bramkę, więc oczekiwaną decyzją byłby rzut karny i przynajmniej żółta kartka. Taka interpretacja również broni się w świetle przepisów gry. Niestety, ale zostaliśmy postawieni przed sytuacją, gdzie jakąkolwiek decyzję podejmie arbiter, to będzie się ona bronić. Zarówno odgwizdanie rzutu karnego, jak i jego brak są akceptowalne, choć dla większości zainteresowanych, przyznanie "jedenastki" byłoby bardziej oczekiwaną decyzją. Na szczęście mecz zakończył się wygraną Lecha i po spotkaniu możemy jedynie analizować przypadek, a nie mówić o skandalu.