Dla Wichniarka czwartkowy wieczór miał szczególny smak, bo przecież w Lechu "Wichniar" zaczynał karierę. Do "Kolejorza" wrócił też na krótko po zakończeniu niemieckiej przygody z Bundesligą. - Lech miał dużo szczęścia, wygrywając 2-1 w Charleroi, ale szczęście sprzyja lepszym. Szczególnie w pierwszej połowie naprawdę przyjemnie patrzyło się na grę młodej, poznańskiej drużyny. Kamiński czy Moder to jest przyszłość naszej piłki. Z nimi, z tym radosnym stylem, Lech naprawdę może wszystko, albo prawie wszystko. W drugiej połowie poznaniacy dali się wprawdzie zepchnąć do obrony, ale mieli w bramce Bednarka. To był zawodnik meczu. Ten obroniony rzut karny, nie tylko go rozgrzał, ale też nakręcił na dalszą część meczu. Czapki z głów za to, że Lech nie dał sobie wbić drugiego gola - cieszy się Wichniarek. - Losowanie grupy nie jest złe. Benfica jest oczywiście poza zasięgiem Lecha, ale z Rangersami i Standardem Liege da się powalczyć. Oczywiście na starcie "Kolejorz" jest outsiderem tej grupy, bo ma najmniejsze doświadczenie w pucharach, ale jeśli będzie grał tak, jak w pierwszej połowie meczu w Belgii, ma szansę ugrać parę punktów, a przy dużym szczęściu może nawet zająć drugie miejsce - uważa były napastnik m.in. Herthy Berlin. - Niestety, o grze Legii nie da się powiedzieć nic dobrego. Widać, że oni mają problemy nie tylko na boisku, ale też poza nim. W warszawskim zespole chyba wszystko jest do wymiany. Prezes Mioduski zaczął od trenera, ale Czesiek Michniewicz niewiele mógł zrobić przez te parę dni. Zresztą uważam, że też popełnił błędy. Po pierwsze Legia nie powinna przekładać meczu ze Śląskiem. Zwłaszcza z nowym trenerem powinni grać. Trening nie zastąpi meczu o stawkę. To spotkanie mogło być dobrym przetarciem przed meczem z Karabachem - komentuje Wichniarek. - Oczywiście Legia nie była faworytem. Agdam regularnie gra w europejskich pucharach, ale warszawianie mieli atut własnego stadionu. Dziwię się, że w pierwszym składzie zabrakło Karbownika. Moim zdaniem Czesiek popełnił błędy w ustawieniu zespołu. W Legii naprawdę trzeba dużo zmienić - postuluje Wichniar. - Co? Zacząć od budowy solidnej defensywy, która będzie grała dobrze bez względu na taktykę, jaką obierze trener. Której gra nie będzie sypała się po pierwszej straconej bramce. Juergen Klopp budowę Liverpoolu, który wygrał Ligę Mistrzów, zaczął właśnie od wzmocnienia obrony. Dopiero później wziął się za pozostałe formacje - dodaje ekspert Polsatu Sport. - Na koniec kilka zdań o Robercie Lewandowskim. Chyba nikt nie miał wątpliwości, że zasłużył na tytuł piłkarza roku. I to na pewno nie jest jego ostatnie słowo. Dzięki niemu ten wieczór był jednak zdecydowanie słodszy niż gorzki - kończy Wichniarek. Notował Robert Małolepszy, Polsat Sport