Serb jest w Poznaniu od 3,5 roku. Świetnie mówi po polsku, ma przy tym bardzo dobry akcent. Do Lecha przychodził jako potencjalny następca Roberta Lewandowskiego i konkurent dla Artjomsa Rudnevsa. Kosztował klub sporo, 600 tysięcy euro, ale od początku zawodził. Nie był typem wysuniętego napastnika, jakiego potrzebował Lech, stąd częste jego przesuwanie na skrzydło. Najlepszy dorobek strzelecki Ubiparipa w Lechu to zaledwie trzy gole w sezonie. Rok temu wreszcie się odnalazł - zdobył dwie bramki w lidze, trafił w pucharowym spotkaniu z Honką Espoo. We wrześniu doznał jednak poważnej kontuzji kolana, która na siedem miesięcy wyłączyła go z treningów. Do zajęć z resztą zespołu wrócił pod koniec poprzedniej rundy, ale na występy w pierwszym zespole musiał czekać aż do spotkań sparingowych. W niedzielę po ponad dziesięciomiesięcznej przerwie wystąpił w oficjalnym spotkaniu i był to występ szczególny. Dzięki hat-trickowi Ubiparipa Lecha pokonał Piasta Gliwice aż 4-0. Piast zresztą nie ma szczęścia do poznaniaków - w ekstraklasie przegrał z nim osiem z dziewięciu spotkań, trzy ostatnie w Poznaniu po 0-4. Serb miał już występ z trzema bramkami w swojej karierze - w serbskiej ekstraklasie jako piłkarz Spartaka Subotica. W Lechu nie zdobył nawet dwóch goli w spotkaniu, chyba, że mówimy o... Młodej Ekstraklasie. - Jestem bardzo zadowolony, bo to mój powrót po kontuzji, wygraliśmy wysoko, ja nieźle grałem. I ten hat-trick. Dzięki Bogu, że ta kontuzja już jest za mną - dzielił się wrażeniami tuż po spotkaniu. - Chcieliśmy wygrać wysoko, bo doskonale wiemy, co się stało w czwartek. Zależało nam na dobrej atmosferze przed rewanżem w Lidze Europejskiej. To w tej chwili najważniejszy nasz mecz w sezonie, musimy być w kolejnej rundzie - dodał Ubiparip. W niedzielę Ubiparip strzelił gola w 19. minucie po dośrodkowaniu Luisa Henriqueza, a później dwukrotnie trafił w samej końcówce. Najpierw wykorzystał dalekie podanie od Łukasza Trałki i ograł stopera Piasta, a w doliczonym czasie dobił swój strzał w słupek (przy pomocy Kownackiego). - W Lechu nie strzelałem dużo, ale za to ładne bramki. Ten drugi gol z Piastem był jednak chyba najładniejszy. Za to ten pierwszy dał mi najwięcej satysfakcji. Był jeszcze w początkowej fazie meczu i od razu grało się lepiej drużynie i mnie. Cieszy to, że dalej chcieliśmy strzelać. Napastnik Lecha zapewnia, że czuje się na siłach, by być napastnikiem numer jeden w Lechu. Liczy przy tym, że do składu dość szybko wróci... Łukasz Teodorczyk. - Wiem doskonale, jak to jest, gdy chcesz grać, a nie możesz. To coś najgorszego dla piłkarza. Dlatego wierzę, że Teo szybko wróci, bo rywalizacja to bardzo dobra i ważna rzecz - powiedział Ubiparip. - Nie mogę powiedzieć, że jestem w takiej formie jak przed kontuzją, bo to dopiero jeden mecz. Na treningach czuję się bardzo dobrze, czuję swoje ciało i jestem gotowy. Wszystko teraz zależy od trenera i jego koncepcji. Ja mogę mieć tylko nadzieję, że będę grał na pozycji wysuniętego napastnika. Ubiparip nie jest pewny, że wystąpi w wyjściowym składzie w czwartkowym pojedynku z Nomme Kalju. Trener Mariusz Rumak znów może postawić w ataku na Kaspra Hamalainena, może też dać szansę Dawidowi Kownackiemu. - Ja jestem gotowy, ale nie wiem, jaka będzie koncepcja. Nikt na pewno nie może powiedzieć, że gdybym wystąpił w Estonii, to na pewno byśmy wygrali. Taka jest właśnie piłka - zakończył najlepszy obecnie strzelec w ekstraklasie. Autor: Andrzej Grupa