Gdy jako pierwsi w Interii podawaliśmy, że Maciej Skorża ma wrócić do roli trenera Lecha Poznań, informacja - choć sprawdzona - wydawała się wręcz niewiarygodna. Mowa była bowiem o trenerze, którzy - owszem - wygrał z Lechem Poznań mistrzostwo Polski w 2015 roku, ale krótko później zostawił zespół niemal w zgliszczach: pogrążony w strefie spadkowej, o niskim morale, w nieodwracalnym kryzysie. Kolejna praca Macieja Skorży w Ekstraklasie, w Pogoni Szczecin, od początku do końca (a nie był to długi okres) była klęską. Po okresie bycia młodym-zdolnym (asystentura w reprezentacji Polski u Pawła Janasa, samodzielna praca w Amice i Groclinie Grodzisk Wlkp.), a potem topowym polskim trenerem (mistrzostwa Polski z Wisłą Kraków i Puchary Polski z Legią, w końcu tytuł z Lechem), kariera Macieja Skorży znalazła się na zakręcie. Praca w Emiratach zabezpieczała szkoleniowca finansowo, ale niekoniecznie wzmacniała jego pozycję pod kątem ewentualnego powrotu do Ekstraklasy. Sam szkoleniowiec wysyłał sygnały, że nabrał trochę dystansu i pewne swoje trenerskie zachowania (te z gatunku porywczych w kontaktach z innymi osobami) zmienił. Można jednak mieć wrażenie, że część klubów bała się sprawdzić, czy te deklaracje mają pokrycie w rzeczywistości. Maciej Skorża zamiast w Lechu Poznań mógł pracować w Śląsku Wrocław Maciej Skorża wrócił do Lecha Poznań 13 miesięcy temu, oficjalnie podpisał kontrakt 10 kwietnia 2021 r. Mało kto dziś pamięta, że ta historia mogła się zupełnie inaczej potoczyć, a mistrzostwa Polski mogłoby nie być, bo trener był bardzo blisko związania się ze Śląskiem Wrocław. Na tyle blisko, że część mediów Macieja Skorżę szkoleniowcem Śląska już zdążyła obwołać. Lech wkroczył do akcji i skontaktował się z trenerem chyba w ostatnim możliwym momencie. Gdy Maciej Skorża miał do wyboru Wrocław i Poznań, wybrał pracę w Lechu. Podobnie jak klub uznał, że ma tu coś do dokończenia. Tamto rozstanie w 2015 r., w gwałtownym okresie kryzysu zespołu, pozostawiło bowiem obie strony w poczuciu niedosytu. Od zawsze Maciej Skorża uchodził bowiem za trenera wymarzonego przez władze Lecha. Długo był zajęty przez innych pracodawców, a gdy w końcu objął zespół, po szybkim sukcesie nastąpił szybki upadek. Kluczowy w rozmowach Macieja Skorży i Lecha Poznań o ponownej współpracy był więc temat wyciągnięcia wniosków z dawnych błędów. Jak po wpadnięciu w kryzys nie ugrzęznąć w nim jak w bagnie? - oto jest pytanie (a najlepiej: jak w ogóle w kryzys nie wpaść). Trener w powitalnej rozmowie z LechTV sporo mówił o tym, co zrobił źle (np. nakładał za dużą presję na piłkarzy), ale też w dalszej części kadencji starał się powtarzał, że Lech 2015 i Lech 2021-2022 to dwie różne drużyny, zupełnie inne sytuacje. Co warto podkreślić: Maciej Skorża na konferencjach prasowych, a więc de facto nie w rozmowie z mediami, a z całą opinią publiczną z kibicami na czele, jest dziś dużo bardziej otwarty niż był wcześniej. Co nie znaczy, że odpuszcza gierki i tajemnice np. w sprawie kontuzji w zespole. Lech Poznań według Macieja Skorży, wersja mistrzowska Tak jak wątpliwości dotyczyły przemiany szkoleniowca, tak można było powątpiewać w to, na ile zmieni się podejście klubu. Podejście, które poznańscy kibice nazywali minimalizmem - zarówno w sferze ambicji sportowych, jak i wydawania pieniędzy, by je osiągnąć. Po sześciu latach bez wygrania trofeum, po kolejnych przegranych finałach Pucharu Polski, po skrajnie przeciętnej końcówce kadencji trenera Dariusza Żurawia, Lech Poznań już nawet nie tyle swoich kibiców wkurzał, co zaczął im obojętnieć. Przegrywał na wszystkie możliwe sposoby, w różnych wariantach, dorobił się nawet porażki, po której trener był wręcz zadowolony. W bliskiej perspektywie obchodów jubileuszu stulecia klubu, Lech jak nigdy potrzebował zmiany i sukcesu "tu i teraz". Szybko więc okazało się, że zakres władzy Macieja Skorży zaczął być większy niż pierwotnie przewidywano i zaczął on mocno wpływać np. na decyzje co do ściąganych nowych piłkarzy. Kompetencje trenera w tym temacie budziły wątpliwości już wcześniej i częściowo budzą je nadal (czy sprowadzeni skrzydłowi Adriel Ba Loua i Kristoffer Velde, faktycznie są lepsi od odrzuconego Damiana Kądziora?), ale jedno nie ulega wątpliwości: przy Macieju Skorży władze Lecha Poznań musiały sięgnąć głębiej do kieszeni i przestać negować, że droższy zawodnik prawdopodobnie będzie jednak umiał więcej niż ten tańszy. Z tymi wydatkami wiąże się też ważna cecha trenera, której brakowało jego poprzednikom. Gdy Maciej Skorża uważa, że "drodzy" Ba Loua czy Velde są słabsi od konkurentów do składu, to po prostu sadza ich na ławce. Nie promuje też na siłę żadnego z młodych piłkarzy, na których klub w przyszłości miałby zarobić. Dariuszowi Żurawiowi już pewnie zawsze będzie pamiętane trzymanie na ławce utalentowanego Jakuba Modera wobec wystawiania potykającego się o własne nogi, sprowadzonego za kilkaset tysięcy euro, Chorwata Karlo Muhara. I z drugiej strony - Filip Marchwiński promowany był tyleż na siłę, co bez pomysłu (z rzucaniem ciągle na inną pozycję). U Macieja Skorży grają najlepsi według Macieja Skorży. Jak Lech Poznań wygrał Ekstraklasę? Trzy kluczowe decyzje Chyba najważniejszą decyzją szkoleniowca było ograniczenie roli Pedro Tiby. Wielki lider Lecha Poznań w poprzednich sezonach dziś jest notorycznie rezerwowym. I to nawet nie pierwszym w kolejce do wejścia za któregoś ze środkowych pomocników. Trener Maciej Skorża uznał, że sposób gry Portugalczyka nie gwarantuje sukcesu całego zespołu. Skoro z liderem Tibą sukcesu brakowało, to poszukał innych punktów oparcia (może Portugalczyk zbyt duży ciężar gry chciał brać na siebie?). Rok temu zdanie: "Lech Poznań mistrzem Polski 2022" brzmiało bardzo mało wiarygodnie. Ale zdanie: "Lech Poznań wygrywa Ekstraklasę mając Pedro Tibę na ławce rezerwowych" wydawało się wtedy totalną abstrakcją. A jednak - dziś to rzeczywistość. Z drugiej strony, Maciej Skorża postawił mocno na innego Portugalczyka, João Amarala. Poza szkoleniowcem, chyba nikt w Poznaniu nie wierzył, że południowiec, który wcześniej nie czuł się dobrze w Polsce i przy pierwszej okazji wybrał wypożyczenie do swojej ojczyzny, odbuduje się w Lechu. Tymczasem były kelner przeżywa właśnie okres życiowej formy, strzela gole i asystuje, doskonale współpracując z Mikaelem Ishakiem. Nie ma chyba w Ekstraklasie drugiego piłkarza, który tak świetnie jak Amaral znajduje wolną przestrzeń na boisku. Maciejowi Skorży bardzo zależało też na ściągnięciu Dawida Kownackiego. Znajdujący się na zakręcie kariery w niemieckiej Fortunie zawodnik był traktowany przez część kibiców Lecha z ograniczonym zaufaniem. Tymczasem obok samego trenera, to chyba największy wygrany z tego mistrzowskiego składu Lecha Poznań. Kownacki imponuje skutecznością, ale też charyzmą w szatni i na boisku. On już jedno mistrzostwo Polski z Maciejem Skorży zdobył, więc dużo łatwiej jest mu ufać szkoleniowcowi. A to zaufanie ze strony piłkarzy wobec Macieja Skorży okazało się chyba kluczowe na finiszu sezonu Ekstraklasy. Podczas przegranego finału Pucharu Polski, w którym szkoleniowiec trzymał swoją gwiazdę Amarala na ławce, drużyna mogła w decyzje swojego szkoleniowca zwyczajnie zwątpić. Ale nie zwątpiła - niecały tydzień później świętowała powrót na pierwsze miejsce w tabeli Ekstraklasy. A dziś Lech Poznań świętuje mistrzostwo Polski!