Wystarczy zestawić dwa okienka transferowe - to sprzed dwóch i pół roku oraz z tego sezonu. W 2019 roku Lech Poznań dokonywał czystki i wymieniał sporą część swojej kadry. Robił to jednak przy ograniczonych środkach, obracając się w gronie transferów za kilkaset tysięcy, poł miliona euro. Przy poprzeczce zawieszonej na tej wysokości nie mógł znaleźć piłkarzy odpowiednich jakościowo do przejścia na wyższy poziom.CZYTAJ TAKŻE: Jakub Moder pupilem angielskich kibiców. Jest przyśpiewkaZarzucano mu wtedy skąpstwo, ale też w 2019 roku Lech odpowiednich pieniędzy na transfery nie miał. Teraz ma, do czego przyczyniły się występy w europejskich pucharach i rekordowe transfery. Ogromne sumy, za jakie sprzedani zostali Jakub Moder czy Jakub Kamiński nie oznaczają jeszcze, że natychmiast spływają one na konto poznańskiego klubu, ale przynajmniej pozwalają coś zaplanować. Różnica między transferami sprzed lat a obecnymi sprowadza się do pieniędzy, a to oznacza że sprowadza się do mniejszego ryzyka. Lecha stać dzisiaj nie na jeden, a kilka wzmocnień w okolicach miliona euro, a to znaczy, że stać go na zminimalizowanie ryzyka, jakie się z tymi transferami wiąże. Nie wszystkie wypalą, ale prawdopodobieństwo, że się uda, jest większe. To warunek, by przenieść się na wyższy poziom, bowiem Lech podobnie jak inne polskie zespoły ligowe przez wiele lat będzie musiał penetrować rynki na co dzień nieznane. Nawet działy skautingu nie sondują ich permanentnie, zatem każdy transfer zagraniczny do Lecha to transfer ryzykowny. Tymczasem sprowadzanie zawodników krajowych na odpowiednim poziomie jest prawie niemożliwe. Udaje się to w każdym razie bardzo rzadko. Lech Poznań sprzedaje na swoich warunkach Różnica między Lechem w 2021 i 2022 roku a tym sprzed dwóch, trzech czy więcej lat to różnica wyliczona w pieniądzach oraz sposobie ich wydatkowania. Kolejorz nie jest dzisiaj klubem, który koniecznie musiałby sprzedawać swoich czołowych graczy. Jeżeli to robi, to w sporej mierze dlatego, że ci piłkarze tego chcą. Stać go jednak na to, by sprzedawać ich na własnych warunkach, odrzucić ofertę jak za Jakuba Kamińskiego latem zeszłego roku albo doprowadzić do sytuacji, gdy nabywca piłkarza zostawi w jego szeregach jeszcze przez pół roku. To jego przewaga negocjacyjna, lepsza pozycja w porównaniu z tą sprzed lat.To są zmiany, które poprawiają sytuację Lecha na rynku transferowym, a co za tym idzie, poprawiają też jego kadrę. A to warunek sine qua non walki o mistrzostwo kraju. CZYTAJ TAKŻE: Lech Poznań potrzebuje 2-3 wzmocnień