Trener Vikingura Reykjavik Arnar Gunnlaugsson ma to, czego brakuje wielu jego podopiecznym: gra na europejskim poziomie i występy na wielkich stadionach, przy kilkudziesięciotysięcznej publiczności. W swojej karierze występował bowiem m.in. w Feyenoordzie Rotterdam, 1. FC Nürnberg, Leicester City, Sochaux czy Boltonie. Atmosferę, jakiej zapewne doświadczy w czwartek przy Bułgarskiej, spotykał już przez większą część swojej kariery. Trener Vikingura: Zagramy wysokim pressingiem Jego zespół po pierwszym spotkaniu w Reykjaviku ma jedną bramkę zaliczki - wygrał bowiem z Lechem 1-0. Gunnlaugsson zapewnia, że w rewanżu jego zespół nie będzie bronił tego wyniku, nie ma mowy o zmasowanej obronie. - Spróbujemy grać tak, jak zagraliśmy na swoim stadionie: wysoką obroną, pressingiem, zostawiając wiele energii na boisku. Spodziewamy się jednak, że presja ze strony Lecha będzie olbrzymia, musimy więc być przy tym ostrożni. Postaramy się jednak grać tak jak zawsze gramy - dodaje. Lech Poznań wart czternaście razy więcej. I co z tego? Gdyby porównać wartości obu zespołów, choćby podawane przez portal Transfermarkt, to przewaga Lecha Poznań jest przygniatająca - jego wszyscy piłkarze wyceniani są łącznie na blisko 33 miliony euro, podczas gdy zespół z Reykjaviku zaledwie na 2,34 miliona euro. Jeśli też spojrzeć na wszystkie mecze islandzkich klubów w europejskich rozgrywkach w poprzednich latach, to zdecydowanie lepiej radzą sobie na swoich obiektach, często kameralnych, ze sztuczną nawierzchnią. Rzadko kiedy spotykają się z 15- czy 20-tysięczną publicznością, choć przecież osiem lat temu Stjarnan Garðabær w takiej atmosferze i tak licznej widowni wyrzucił Lecha z pucharów. Rewanż jak partia szachów? Tak to widzi trener Gunnlaugsson - Obawiam się ewentualnie tego, co zawsze jest problemem islandzkich klubów. Także i mój zespół nie jest w pełni profesjonalny. Mamy świetnych zawodników, ale problemem jest to, że gdy gramy w Europie, to zaczyna czasem brakować koncentracji i prowadzi to do utraty bramek. Ważne jest, abyśmy w Poznaniu potrafili ją zachować. Jesteśmy w tym coraz lepsi, potrafimy trzymać nerwy i grać naszą piłkę. Nie powinniśmy dać się podkręcać atmosferze stadionu, a presja na nas będzie z pewnością wielka od pierwszej minuty. Jeśli nam się to uda, będzie dobrze - twierdzi trener Vikingura. On to spotkanie widzi jako... partię szachów. - Nie liczą się tylko umiejętności, ale też zimna krew i zachowanie spokoju - dodaje Gunnlaugsson. Trener mistrza Islandii przypomniał też, że w lipcu, w pierwszej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów, jego zespół mierzył się z Malmö FF i w Szwecji przegrał 2-3. - Było chyba 15 tys. widzów (w rzeczywistości niecałe 12 tys. red.), naturalna murawa i bardzo głośno. Oczekuję tego samego, bo widziałem filmy z meczów Lecha. Spodziewam się meczu twardego, ale dobrego - twierdzi i dodaje, że jeśli dojdzie do dogrywki, to jego zespół będzie się w niej czuł bardzo dobrze. - Możemy mieć wtedy lepszą kondycję niż Lech, bo zaczęliśmy regularną grę trzy miesiące wcześniej i zagraliśmy w tym czasie wiele meczów: na Islandii i w Europie - zapewnia. Lech Poznań - Vikingur Reykjavik. Gdzie transmisja? Rewanżowy mecz Lecha z Vikingurem Reykjavik odbędzie się w czwartek w Poznaniu - jego początek o godz. 20.30. Transmisja w TVP Sport, tekstowa relacja "na żywo" na sport.interia.pl.