Maciej Skorża objął zespół po Wielkanocy, na początku kwietnia. Pracował miesiąc z rozbitym i zawodzącym zespołem, który w tym czasie zanotował np. dwie porażki z dwoma najsłabszymi zespołami Ekstraklasy, czyli Podbeskidziem Bielsko-Biała i Stalą Mielec - w tym drugim wypadku po dwóch golach w końcówce z wrzutów z autu, co Lecha kompromituje. Ostatniego meczu sezonu poznaniacy tez nie wygrali, zremisowali 1-1 po słabej drugiej połowie, w której - jak mówi trener Skorża - Lech zostawił rywalom za dużo miejsca i swobody. W efekcie Kolejorz zajął najniższe od 2003 roku jedenaste miejsce, najniższe po zmianach właścicielskich. Znalazł się w trudnej sytuacji, odwrócili się od niego kibice, którzy podczas meczu z Górnikiem domagali się jak najszybszego odejścia prezesa Piotra Rutkowskiego, dyrektora Tomasza Rząsy i trenera Andrzeja Kasprzaka. Lech Poznań w ogromnych tarapatach Doświadczenie Macieja Skorży jest ogromne, z Lechem Poznań zdobył on mistrzostwo Polski w 2015 roku, wygrywał też w kraju z Wisłą Kraków przed kilkunastu laty, ale przyznał, że czegoś podobnego nie pamięta i tak trudnego miesiąca jak ten w Poznaniu nie przeżył nigdy. - Nigdy tyle spraw nie umykało - przyznał. - To bardzo ciężkie doświadczeniem dla mnie, ale wiedziałem że ten miesiąc to głównie zbieranie informacji. Teraz Lecha czekają urlopy do 14 czerwca. - Wtedy zaczniemy wszystko od nowa i mam nadzieję, że wówczas będziemy mieli dość energii, aby dyscyplinę i mental zachować przez cały mecz, a nie przez jego część jak dzisiaj - dodał trener poznańskiego Lecha.