Trudno powiedzieć, czy większą kompromitacją dla Lecha była wpadka w Trnawie i przegrana 1:3 ze Spartakiem, eliminująca go z kwalifikacji Ligi Konferencji, czy też niedzielne 0:5 z Pogonią w Szczecinie. Na Słowacji "Kolejorz" pożegnał się z marzeniami o powtórzeniu sukcesu z zeszłego roku i pięknej przygodzie na europejskich boiskach, stratę z jednego meczu w lidze może odrobić. Tylko że ta druga wpadka jest szczególnie bolesna dla kibiców, a wynik jednak mówi za sam za siebie. Trener Lecha czegoś takiego nie akceptuje. Pokazał ten mecz swoim piłkarzom raz jeszcze John van den Brom akceptuje podejście do tej sprawy fanów klubu z Poznania. - Mogę zrozumieć, że są w szoku. Można przegrać mecz, ale wynik 0:5 jest nieakceptowalny. Dla nas to było bardzo ciężkie doświadczenie, nie spodziewaliśmy się - mówił. I wyjaśnia dalej: - Następny dzień nie był fajny, we wtorek spotkaliśmy się w szatni, mieliśmy analizę wideo. Nie pokazałem im ani jednej pozytywnej rzeczy z tego spotkania, to mnie bardzo zabolało - mówi holenderski trener. Później wskazał na jeden mały plusik - był to powrót na boisko Mikaela Ishaka i Niki Kwekweskiriego. Ale to mało, zdecydowanie za mało. - Dla mnie to było ważne, by zespół zobaczył to raz jeszcze i byśmy mogli o tym podyskutować. A jednocześnie chciałem ich wesprzeć, bo trzy dni później znów musimy grać. Staraliśmy się odbudować zespół, w środę i czwartek było już normalnie na treningu. To jedyna droga, oczekuję teraz reakcji, bo każdy zaliczył wpadkę. To w piłce się zdarza, ale też masz okazję, by szybko wrócić na właściwy tor - przyznaje trener Lecha. Dylematy trenera Lecha, dokonał złego wyboru. Nie to jednak zadecydowało Jakie więc wnioski wysunął trener Lecha, co nie zagrało w kadrze meczowej? I dlaczego po blisko 20 minutach bardzo dobrej gry i kontrolowaniu wydarzeń goście całkowicie oddali inicjatywę Pogoni? - Mieliśmy w sztabie przed tym meczem wiele dyskusji, przede wszystkim, jak zastąpić Jespera Karlströma. Kto zagra w pomocy, a kto wówczas na dziewiątce, jeśli cofniemy Filipa Marchwińskiego. Bo chciałem tego dokonać, mam trzech innych napastników w drużynie, wybrałem Szymczaka. Nie przegraliśmy jednak z powodu tego wyboru, ale z powodu wielu fatalnych błędów w obronie. Sam wie o tym, że przez blisko 75 minut Lecha praktycznie nie było na boisku. I oczekuje, że w piątkowym spotkaniu z Puszczą Niepołomice będzie zupełnie inaczej. Do kadry meczowej Lecha wracają po kontuzjach Filip Dagerstål i Barry Douglas, karę za kartki odcierpiał już Karlström. Brakuje więc tylko zawieszonego przez UEFA Bartosza Salamona, a także wracających do zdrowia: Aliego Gholizadeha i Dino Hoticia. - W piątek będziemy gotowi, nie ma się czego obawiać. Widziałem w oczach piłkarzy, że to był dla nich wstyd. I zrobią teraz wszystko, by tę plamę zmazać - kończy van den Brom. Początek spotkania Lecha z Puszczą w Poznaniu - o godz. 20.30.