Lech w Poznaniu był w tym sezonie niepokonany - punkty po remisach wywiozły stąd jedynie - jeszcze latem - Radomiak i Pogoń Szczecin. Teraz Raków jako pierwszy zdołał przy Bułgarskiej wygrać, ale też chyba jako pierwszy sprawił, że "Kolejorz" długimi fragmentami był bezradny. Goście odcinali od podań czterech ofensywnych graczy Lecha, więc poznaniacy nie mogli grać szybko i płynnie, jak lubią. Maciej Skorża po meczu Lech - Raków: Źle weszliśmy w mecz - Źle weszliśmy w ten mecz, nie udało nam się zrealizować założeń. Chcieliśmy grać wysokim pressingiem, jak to zazwyczaj robimy na tym stadionie i zmusić Raków do głębszej obrony. To się jednak nie udało - mówił po meczu trener Lecha Maciej Skorża. - Raków był bardzo agresywny, neutralizował naszych ofensywnych graczy. Dopiero po 20-25 minutach pierwszej połowy udało się trochę wyżej wyjść do rywala i odbierać mu piłkę. Tyle że nie stwarzaliśmy za wiele sytuacji - analizował Skorża. Podkreślił przy tym, że akcja zakończona strzałem Jakuba Kamińskiego mogła dać jego drużynie prowadzenie. Z drugiej strony - goście też tych okazji nie mieli. Maciej Skorża po meczu Lech - Raków: Bartek Salamon przewrócił się przed golem Raków zdobył jednak bramkę tuż po wznowieniu gry - autorem był Ivi Lopez. - Bartek Salamon akurat opuścił pole karne, gdzieś tam się przewrócił. I nie mieliśmy go w momencie dośrodkowania przed naszą bramką, więc Raków tę jedną jedyną sytuację wykorzystał - mówił trener Lecha. Lech próbował wyrównać, oddał masę strzałów na bramkę Vladana Kovačevicia, ale niewiele z nich było celnych. - Trzeba tu docenić klasę Rakowa, bo grał bardzo agresywnie w drugiej linii, a dzisiaj to nie był nasz dzień. Pierwsza porażka tutaj boli, ale teraz musimy się jak najszybciej podnieść i myśleć o tym, co przed nami - komentował Skorża. Piątek, Zieliński, Szczęsny - zobacz, jak grali w Serie A Przed Lechem zaś wyjazdowe spotykanie z pogrążoną w dużym kryzysie Wisłą Kraków.