Lechnie zawiódł w Beer Szewie, ale też nie pokazał nic wielkiego. Samo spotkanie z Hapoelem zaczęło się dla mistrza Polski bardzo źle, bo już w 9. minucie gospodarze objęli prowadzenie po rzucie karnym będącym efektem faulu Joela Pereiry. Wyrównał jednak przed przerwą Filip Szymczak. Po przerwie lechici wyglądali lepiej od Hapoelu, ale nie zdołali zdobyć drugiej bramki. "Chcieliśmy zrobić duży krok do awansu, ale go nie zrobiliśmy" Trener John van den Brom był trochę tym faktem rozczarowany. - Czułem, że możemy wygrać. Oczywiście zdarzają się takie spotkania, że maksimum jest w nich remis, ale graliśmy lepiej niż tydzień temu. Wtedy zasłużyliśmy właśnie na remis, a dziś mogliśmy wygrać. To rozczarowujący wynik. Nie przegraliśmy na wyjeździe, ale mi to nie wystarczy. Chcieliśmy więcej, chcieliśmy zrobić duży krok do następnej rundy, ale go nie zrobiliśmy - mówił po spotkaniu holenderski szkoleniowiec w stacji Viaplay. Jego zdaniem wpływ na postawę Lecha w pierwszym fragmencie miał rzut karny dla Hapoelu. - Trochę nas wybił, ale walczyliśmy o gola. Fajnie, że strzelił go "Szymi", bo długo czekał na to pierwsze trafienie. Wierzę, że teraz zejdzie z niego presja, bo na treningach pokazuje bardzo wysoką formę. Myślę, że jeszcze będzie trafiać - stwierdził van den Brom. Velde? Gdyby miał asystę do Amarala, mówilibyśmy: OK On też był rozczarowany postawą Kristoffera Velde, choć nie dał tak tego po sobie poznać. Norweski skrzydłowy znów dziś miał swój świat: a to źle podał, a to nie przyjął piłki, którą mógł strzelać. Zawiódł jednak w sytuacji, gdy już na wysokości pola karnego Lech finalizował kontrę trzech na dwóch. Zamiast wyłożyć piłkę Joao Amaralowi, podał ją do bramkarza Hapoelu. - On ciągle jest takim samym zawodnikiem, oczekuję więcej od niego. Zwłaszcza wtedy, gdy wchodzi na boisko w tracie i jest dużo miejsca i dużo szans. Mógł mieć asystę do Amarala, a wtedy mówilibyśmy, że zagrał OK i brawa dla niego. Tego nie zrobił, nie udało mu się. Musimy już patrzeć w przyszłość, on ma jakość, może trochę zmienić grę. A czasem zagra jak zagra i to akceptujemy - powiedział John van den Brom. Lech o awans do 1/16 finału będzie teraz walczył w Wiedniu, już za dwa tygodnie. Jeśli wygra z Austrią, raczej nikt mu już tego drugiego miejsca nie odbierze. - Widziałem, że Austria dziś przegrała, to dobrze dla nas. Wszystko jest wciąż w naszych rękach, będziemy walczyć - zapewnił. Wcześniej Lech zagra jeszcze dwa razy w lidze (na wyjazdach z Górnikiem Zabrze i Cracovią) oraz raz w Pucharze Polski (ze Śląskiem Wrocław w Poznaniu).