Lech pokonał Austrię Wiedeń aż 4-1 w drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Konferencji. Mistrzowie Polski trochę męczyli się w pierwszej połowie, ale drugą zagrali niemal koncertowo. Trener John van den Brom: - Pierwsza część była trochę ciężka do oglądania, także dla mnie. Rywal narzucił wiele presji i bardzo wysokie tempo, gra była intensywna dla wszystkich. My wtedy nie graliśmy swojej piłki, ale zdobyliśmy ładną bramkę. Sam potwierdził, że bardzo istotnym momentem dla jego zespołu był rzut karny, obroniony w 36. minucie przez Filipa Bednarka. - A w drugiej połowie mój zespół w znakomitej atmosferze stworzył europejskie widowisko. Duże słowa uznania dla zmienników, bo wykonali dobrą robotę. John van den Brom: Nie jest ważne, kto gra. Ważne, że jakość się nie zmienia John van den Brom nie zgodził się z tym, że jego zespół akurat w czwartek zagrał świetnie - jego zdaniem tak prezentuje się już od jakiegoś czasu. - To może być cztery-pięć meczów, gdy gramy dobrze, mamy kontrolę. Robimy to, co chcemy robić i dobrze wyglądamy fizycznie - mówił i tłumaczył, że wszystko zmieniło się po wyleczeniu urazów przez środkowych obrońców. Powtarzałem to, że musimy ich mieć, bo wtedy możemy stosować rotacje. Nie jest teraz ważne to, kto gra w zespole, bo cały zespół gra tak samo. Jakość się nie zmienia - powtarzał szkoleniowiec mistrza Polski. Nawiązał też do niedawnych pytań dziennikarzy o konieczność wzmocnienia drużyny, a przecież nowych graczy praktycznie nie dostał. - Teraz widzimy, że ci sami zawodnicy, którzy byli krytykowani, pokazują swoją lepszą stronę. Pamiętajmy jednak, że w piłce liczą się zwycięstwa. W Walencji nas chwalili za grę, a przegraliśmy. W Szczecinie było podobnie, a tylko zremisowaliśmy, co w naszym odczuciu było jak porażka. Wyniki nie były zadowalające, a teraz mamy dobrą grę i zwycięstwo - stwierdził. Trener sobie wyobraża, że niektórzy piłkarze czasem zagrają poniżej swego poziomu Van den Brom przyznał, że Austria narzuciła bardzo wysokie tempo, które ostatecznie dla niej też okazało się za wysokie. - Przed przerwą ciężko się grało, ale w drugiej połowie daliśmy sygnał, w którym kierunku powinniśmy zmierzać. Jesteśmy lepsi z piłką, ale dopiero po przerwie zrobiło się więcej miejsca, a jak mamy więcej miejsca, to potrafimy grać swoją piłkę - mówił trener Lecha. Dodał też, że słabsze spotkanie rozgrywał Pedro Rebocho, a w efekcie tego zmienił go krytykowany ostatnio Barry Douglas. - Cieszę się, że mam takiego piłkarza na ławce. Wykonał w drugiej połowie bardzo dobrą robotę. W Szczecinie dobrze pracował też Filip Szymczak, dziś poszło mu słabiej. Dziś rezerwowi zmienili sytuację: Barry w obronie, a Kris strzelił dwa gole jako skrzydłowy - powiedział trener Lecha.