Choć przysłowiowa "jedna jaskółka wiosny nie czyni", to trener Lecha Poznań John van den Brom jest przekonany, że jego zespół będzie już teraz na fali wznoszącej. W niedzielę wygrał pierwsze spotkanie w lidze - pokonał Piasta Gliwice 1-0, a rywale nie oddali choćby jednego celnego strzału. Co ważne - Lech dokonał tej sztuki zaraz po meczu pucharowym, który dał mu awans do fazy grupowej Ligi Konferencji. - Nareszcie! W pucharach wygrywaliśmy czasem, a w lidze nie. Cieszy mnie nie tylko wynik, ale też i dobra gra. Ten mecz pokazał, że mamy szeroką kadrę, bo zagrało wielu zmienników, którzy nie wystąpili w czwartek w jedenastce. I dali radę! Dla mnie, jako trenera, to bardzo ważne - mówił szkoleniowiec Lecha. I rozpływał się nad swoim zespołem: - Jestem zadowolony z gry, będziemy coraz lepsi i mocniejsi i gotowi do gry co trzy dni aż do mistrzostw świata - mówił szkoleniowiec. Cieszył się z tego, że wreszcie nie musiał kombinować na środku obrony. - To bardzo, bardzo dobre, gdy możesz wystawić dwóch stoperów, a dwóch kolejnych masz na ławce. Milić i Dagerstål zagrali pierwszy raz razem, ale dobrze się spisali - tłumaczył. Trener Lecha liczy na wzmocnienia. Pracowite dni w Lechu Skąd takie przekonanie Holendra, że Lech będzie w stanie wytrzymać fizycznie, skoro do połowy listopada czeka go jeszcze 20 spotkań? Może stąd, że bardzo liczy na kolejne wzmocnienia. Wczoraj na stadionie witał się z Mateuszem Żukowskim, który ma zostać nowym obrońcą "Kolejorza". - Tylko uścisnąłem mu rękę i powiedziałem "witam". Sprawa nie jest jeszcze do końca załatwiona, ale wierzę, że on do nas trafi - mówił van den Brom. Po chwili zdradził, że spodziewa się większej liczby nowych piłkarzy, może nawet trzech. Lech szuka przede wszystkim napastnika, a po nieudanej próbie pozyskania Łukasza Zwolińskiego z Lechii, znów próbuje wyciągnąć z Korony Kielce Bartosza Śpiączkę, choć pewnie mu się to nie uda. To o tyle istotne, że w niedzielę Lech miał tylko jednego napastnika - 20-letniego Filipa Szymczaka. - Artur Sobiech w sobotę odbył pierwszy trening, ale potrzebuje jeszcze czasu na powrót. A Ishak nie był gotowy po czwartkowym urazie. Może będzie do dyspozycji w środę, ale nie mam tej pewności - tłumaczył trener Lecha. Van den Brom zmienił ustawienie. I przyszły efekty Van den Brom w niedzielę nieco inaczej ustawił pomoc Lecha - jedynym typowo defensywnym pomocnikiem był Nika Kwekweskiri, a Afonso Sousa i Jesper Karlström grali wyżej. Dzięki temu poznaniakom udało się opanować środek pola. Nowe było też przesunięcie z prawego skrzydła na lewe Kristoffera Velde, a to u wagi na brak w wyjściowym składzie Michała Skórasia. Trener mistrzów Polski nie do końca zgodził się z tezą Waldemara Fornalika z Piasta, że Lech stworzył sobie mniej okazji niż w poprzednich spotkaniach, ale tym razem za to wygrał. - Najważniejsze, że mieliśmy więcej szans niż oni. A jak masz więcej, to przeważnie wygrywasz. Nie były to może wielkie szanse, ale wystarczające, by trafić na 2-0. Wtedy byłoby łatwiej. Graliśmy jednak dobrze, mieliśmy kontrolę od początku do końca, a to dla mnie najważniejsza rzecz. Takie 1-0 daje siłę temu zespołowi, który walczył do końca. Miło to widzieć - podkreślił trener Lecha.