W środę piłkarze "Kolejorza" udadzą się na Islandię - w czwartek w miejscowości Gardabaer zmierzą się z zespołem Stjarnan FC, który w tym roku w swojej lidze i europejskich pucharach jeszcze nie przegrał. Poznaniacy są faworytami tej potyczki, ale nie mogą rywala zlekceważyć. O tym, że z Islandczykami nie jest łatwo, przekonał się już szkocki Motherwell, który odpadł z nimi w poprzedniej rundzie. Mecz odbędzie się na malutkim, kameralnym stadioniku, który mieści zaledwie tysiąc osób. Na dodatek na sztucznej trawie, a trener Rumak nazywa ją "dziwną". - Piłka się zatrzymuje, czasem dostaje nawet wstecznej rotacji. Naszym rywalom bliżej do futbolu skandynawskiego, czy brytyjskiego niż do kontynentalnego. Grają bardziej bezpośrednio, wrzucają piłkę za linię obrony. Wykorzystują ten swój stadion i specyficzną nawierzchnię, będę uczulał na to swoich piłkarzy - mówi trener Lecha Mariusz Rumak. Lech poleci na północny-zachód kontynentu w dość mocnym składzie. Badania USG wykazały, że żadnych zmian w stawach kolanowym i skokowym nie mają Łukasz Teodorczyk i Vojo Ubiparip. Pierwszy narzekał na ból już w trakcie spotkania ligowego w Zabrzu, drugi w ogóle w nim nie wystąpił. - Na dziś obaj mogą grać, ale ważne jest także to, jak oni się czują - opowiada Rumak. W kadrze meczowej ma szansę znaleźć się również Barry Douglas, który po raz ostatni wystąpił w pierwszym zespole pod koniec marca przy Łazienkowskiej. Szkot wznowił już treningi, w weekend rozegrał cały mecz w drugim zespole Lecha. - Z przekazu trenera wynika, że wyglądał dobrze. Zdrowotnie jest więc gotowy, ale pytanie, w jakiej znajduje się formie? - zastanawia się Rumak. Kontuzje eliminują z gry tylko Karola Linetty'ego oraz Kebbę Ceesaya. - Co mogę powiedzieć o Islandczykach? Nie wszystko publicznie, bo ich trener też analizuje słowa, które tu padają. To zespół, który nie przegrał w tym roku, a zdobył pięć bramek w pojedynkach z Motherwell. Gra na sztucznym boisku średniej jakości i do tego w określony sposób, który dopasowuje do tego boiska. Wiele aspektów opiera na olbrzymiej determinacji i woli walki, a to kluczowa rzecz. W Szkocji zdobyli wyrównującego gola w 93. minucie z rzutu karnego, a w rewanżu przesądzili losy awansu w dogrywce. W obu meczach przegrywali, a potrafili odwrócić sytuację. Musimy mieć się więc na baczności przez 90 minut, a nawet więcej. No i z perspektywy reprezentacji: to Islandia grała w barażach do mundialu, a nie Polska. Jak się popatrzy, ilu Islandczyków gra w Premier League czy innych mocnych ligach, to chyba można powiedzieć, że tam dobrze się szkoli młodzież - uważa Rumak. Szkoleniowiec Lecha mówi, że jego zespół musi zagrać mądrze, bo to już czwarty mecz w ostatnich dziesięciu dniach. - My z każdym meczem będziemy mocniejsi, ale na razie trudno jest utrzymać wysokie tempo czy pressing przez całe spotkanie. Przebieg czwartkowego spotkania ułoży scenariusz pozostałych trzech meczów w kolejnych dniach: w lidze i rewanżu ze Stjarnan. Po prostu wynik i okoliczności tego meczu plus sama podróż będzie determinować sposób gry w kolejnych dniach - kończy Rumak. Oznacza to, że jeśli Lech uzyska dobry wynik w Gardabaer, przy którym będzie bliski awansu do czwartej rundy kwalifikacji, to w rewanżu szanse dostaną zmiennicy. Niektórzy podstawowi piłkarze wystąpią za to w spotkaniach ligowych. Mecz Stjarnan FC - Lech w czwartek o godz. 20.30 polskiego czasu. Autor: Andrzej Grupa