Lech przegrał w stolicy Islandii z Vikingurem 0-1 po koszmarnej grze. Na dobrą sprawę nie stworzył żadnej doskonałej sytuacji, przed wyższą porażką uratował go bramkarz Filip Bednarek. To kolejna taka przegrana poznaniaków, a przecież John van den Brom pierwszy mecz o stawkę rozegrał miesiąc temu. W ośmiu spotkaniach jego drużyna doznała pięciu porażek. - Przez kilka ostatnich dni mówiłem te same rzeczy, co dzisiaj. Szukamy kontroli nad meczem: ja, sztab, zawodnicy. Zaczęliśmy z energią, powiedzieliśmy sobie, ze będziemy trzymać piłkę, mieć kontrolę. W ostatnich minutach pierwszej połowy mieliśmy okazje, ale oni nas skontrowali i zdobyli bramkę. To nie powinno się zdarzyć, a straciliśmy kontrolę w 10 sekund. Dobrze, że była przerwa, bo mogliśmy o tym porozmawiać i na drugą część wyjść inaczej. Zagraliśmy lepiej niż w pierwszej połowie, ale znów nic nie mamy. Rywal nas nie zaskoczył, wiedzieliśmy, że oni tak grają - ocenił spotkanie van den Brom. - Z drugiej strony: za tydzień wciąż wszystko będziemy mieć w swoich rękach - dodał. John van den Brom: Więcej było g... podań Holender był też pytany o to, dlaczego zespół tak słabo spisywał się w ofensywie. Zawodziły największe gwiazdy, czyli Joao Amaral i Mikael Ishak, niewiele wnosili skrzydłowi. - Jeśli masz piłkę, często atakujesz, jesteś w polu karnym, to stwarzasz sobie okazje na bramki. O tym rozmawiamy z zespołem. Nie zgadzam się, że wyglądało dziś to strasznie, ale brakowało ostatnich podań. Gdy podajesz, to albo dajesz asystę, albo jest to zagranie g... Więcej było tych drugich - mówił trener Lecha. Van den Brom zgadza się z krytyką i wierzy, że sytuację, w jakiej znalazł się Lech, uda się odkręcić. - Musimy wierzyć w to co robimy. Ja wierzę w siebie, w sztab, absolutnie wierzę w zawodników. To ważne, by mieć głową w górze i być pozytywnie nastawionym. Można nas krytykować, akceptuję to, bo jako mistrz przegrywamy, ale musimy starać się poprawić. Wierzymy w siebie, a to jest ważne. Sytuacja jest jednak trudna - stwierdził. Van den Brom sam z siebie zapytał red. Dawida Dobrasza z portalu meczyki.pl, czy po tym, co zobaczył w Reykjaviku, wierzy w awans. - Nie wiem - odparł Dobrasz, czym zaskoczył Holendra.