Rząsa był w Lechu asystentem Macieja Skorży - wspólnie poprowadzili "Kolejorza" do mistrzostwa Polski w 2015 roku. Latem klub znalazł się jednak w kryzysie, co doprowadziło do zwolnienia Skorży, a wraz z nim także Rząsy. Teraz były reprezentant wraca do klubu z Bułgarskiej, ale w zupełnie innej roli. Lech chce bowiem mieć fachowca, który ułatwi młodym piłkarzom przejście z drużyn juniorskich do seniorskich, a zarazem sprawi, że mniejsza ilość graczy zdecyduje się na "zaskakujące" odejście. W marcu tego roku na zmianę klubu zdecydowali się dwaj juniorzy starsi (Kacper Chodyna i Serafin Szota przenieśli się do Zagłębia Lubin), a teraz junior młodszy. 16-letni Olaf Kobacki, podstawowy napastnik zmierzającej po tytuł mistrza Polski drużyny U-17, chce szkolić się w Atalancie Bergamo. - To nasz najważniejszy obszar w klubie, bo Akademia Lecha jest gwarantem jego istnienia i walki o najwyższe cele w kolejnych 10 czy 15 latach. Na wychowankach chcemy budować wielkość "Kolejorza" - mówi wiceprezes Lecha Piotr Rutkowski. Może to dziwić w obliczu faktu, że Lech ściągnął już w tym okienku pięciu obcokorajowców, a w drodze są kolejni. Z drugiej strony - to właśnie klub z Wielkopolski zdecydowanie wygrał klasyfikację Pro Junior System, a w najbliższych dniach bądź tygodniach może za grube miliony sprzedać trzech piłkarzy, których przez lata szkolił. System szkolenia w Lechu jest dość klarowny - w zespołach juniorskich grają zwykle piłkarze z młodszych roczników niż mogą, starsi przenoszeni są do seniorskiej drużyny rezerw, która w sierpniu zacznie zmagania w drugiej lub trzeciej lidze. Dwóch, trzech najlepszych dostaje szansę treningów z pierwszym zespołem, debiutu w Ekstraklasie, a później są wypożyczani. Po powrocie do Lecha mają szansę rozwijać swoje kariery, a w perspektywie - mogą liczyć na zagraniczne transfery. Taką drogę przeszedł Jan Bednarek, a teraz w jego ślady zmierzają: Kamil Jóźwiak i Robert Gumny. Na etapie wypożyczeń powinni się znaleźć Paweł Tomczyk oraz Tymoteusz Puchacz, zaś treningi z zespołem Bjelicy rozpoczną 18-latkowie: Dawid Kurminowski i Jakub Moder. Obaj zostali już zgłoszeni do rozgrywek. - Mimo że nasza Akademia jest rozpoznawana w Polsce jako jedna z najlepszych czy najlepsza, cały czas musimy dopasowywać się do otoczenia, iść do przodu. Chcemy porównywać się do tych najlepszych w Europie, cały czas znajdować się w biegu, stąd nowe stanowiska w Akademii Lecha od 1 lipca - tłumaczy Rutkowski. Stąd też nowy podział obowiązków i podział kompetencji . Dyrektorem Sportowym Akademii Lecha będzie Tomasz Rząsa, a dyrektorem szkolenia - Rafał Ulatowski. - Tomasz Rząsa razem z Marcinem Wróblem (ostatnio był analitykiem w Lechu - red.) będą wspólnie zabezpieczać kariery piłkarzy: ich tematy kontraktowe, transferowe, ale też przeprowadzenie z Akademii Lecha przez zespół rezerw do pierwszego zespołu. Trzymając czasem chłopaków za rękę i udzielając pomocy, by zadomowili się w drużynie - mówi Rutkowski i podaje tu ścieżkę kariery Karola Linetty’ego czy Marcina Kamińskiego. - Takie przejście dla młodego chłopaka jest zwykle bardzo trudne, u każdego inaczej to wygląda i może odbywać się w różnym wieku. To są często takie chwile, które decydują, czy później kariera piłkarza się będzie rozwijała prawidłowo czy też zaginie on w tłumie - mówi Rząsa. - Piotr Rutkowski chce tymi ruchami w klubie pokazać, że jak najwięcej tych ludzi wyselekcjonowanych w całej Polsce, bo tacy do Akademii trafiają, może być świadomych swoich celów. Bardzo często zdarza się, że sterowani przez menedżerów nie myślą o futbolu, ale o innych kwestiach. Naszym nadrzędnym celem będzie zmiana sposobu myślenia tych młodych ludzi, aby chcieli tylko pracować nad swoim rozwojem piłkarskim, a wszystkie inne rzeczy nadejdą w odpowiednim czasie - tłumaczy Rząsa. Innymi słowy - Lech nie chce, by o losach jego podopiecznych decydowali głównie menedżerowie. - Co roku dostarczamy dwóch graczy do pierwszego zespołu, ale też zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wszyscy dostaną tę szansę. Zdarzą się też sytuacje, że rodzice zawodników nie będą myśleli tak jak my. Chcemy jednak, by ci rodzice nam zaufali, bo wydeptaliśmy już pewne ścieżki w Europie i mamy skuteczność w prowadzeniu młodych graczy. Klasyfikacja Pro Junior System potwierdza, że robimy to dobrze, a w Polsce najlepiej, ale zdarza się, że nie wszyscy piłkarze w tę swoją ścieżkę wierzą. Nie łudzimy się, wszystkich nie zatrzymamy, a inne kluby, agenci będą próbowali wykorzystać tę lukę, bo ktoś jest niezadowolony. Naszym celem jest tę lukę zmniejszyć - tłumaczy Rafał Ulatowski. Andrzej Grupa Terminarz nowego sezonu Ekstraklasy