W pomeczowej rozmowie z Viaplay holenderski szkoleniowiec Lecha Poznań powiedział, że wszystkie pytania o głębię składu i jakość zmienników na ławce nie padłyby, gdyby nie wynik. Jego zdaniem, Lech gra dobrze i gdyby nie jeden czy dwa błędy, gdyby nie wynik, nikt nie zastanawiałby się nad problemami związanymi z szerokością kadry. Trudno się z tym nie zgodzić. Oczywiście, że pytania są generowane przez wynik. On jest najważniejszy, a gdy go nie ma, dziennikarze i kibice próbują dociec, dlaczego. Dlaczego np. grają Pedro Rebocho czy Joao Amaral, których forma tego nie uzasadnia i potem każdy z nich popełnia w Wiedniu po błędzie, który może Lecha drogo kosztować. Może zniweczyć walkę o awans z grupy Ligi Konferencji. Lech Poznań bowiem prowadził z Austrią Wiedeń 1-0, był na dobrej drodze do awansu i dał sobie to wydrzeć. Nie tylko ten mecz, ale i całą dobrą sytuację w grupie, która teraz się skomplikowała. CZYTAJ TAKŻE: Trener John van den Brom: Wszyscy popełniamy błędy Dopiero po chwili namysłu dociera, co tak naprawdę stało się w Wiedniu i jaką jest to konsekwencją kolejnych decyzji i zdarzeń podejmowanych od lata. Oto trener John van den Brom sadza na ławce niesfornego Kristoffera Velde, który nie podał ręki i ze złością zszedł z boiska w ostatnim meczu. Dyrektor sportowy Tomasz Rząsa próbuje wcisnąć wszystkim, że szedł jedynie po suche rzeczy. Najwidoczniej obsychał aż do tej pory, skoro w Wiedniu nie zagrał. W efekcie trener nie do końca ma go kim zastąpić, przemodelowuje skład i wystawia na skrzydle Filipa Szymczaka. On wypracowuje gola, ale następnie do gry wchodzą gracze, których forma na to nie pozwala i ten dorobek marnują. Lech Poznań raz jeszcze ma przykrótką kołderkę, aby mecz w Wiedniu wygrać. Lech Poznań może wszystko stracić Teraz przed nim ostatnia kolejka, w której wszystko może zostać zaprzepaszczone, o ile na starcie z Villarreal CF wyjdą znów ogniwa, które wyjść nie powinny i w decydujących momentach zawiodą. Lech już raz przekonał się, jakie są konsekwencje błędów i zaniedbań, gdy odpadł z Pucharu Polski. A Puchar Polski to nie liga, nie da się tu nadrobić za tydzień, dwa, trzy nieudanego meczu. Nieudany mecz oznacza wylot. W europejskich pucharach konsekwencje są nieco odwleczone, ale także nieuchronne i skutki tego, co stało się w Wiedniu poznamy za tydzień. Jeżeli Lech awansuje, wszyscy zapomnimy o tym, jak niewiele mu brakowało do zmarnowania wszystkiego. Jeżeli jednak odpadnie, wówczas raz jeszcze wróci to, co wydarzyło się latem i kogo Lech sprowadził, a kogo nie. W końcu jak słusznie mówi trener van den Brom, wszystkie pytania generowane są przez wynik.