Lech nie miał w tym roku na swoim stadionie zbyt atrakcyjnych rywali. Z Legią grał jesienią i wtedy na Bułgarskiej było prawie 38,5 tys. widzów. Tegoroczny rekord to 22497 widzów na meczu z Lechią Gdańsk. W sumie przy Bułgarskiej "Kolejorz" zagrał w 2014 roku siedem razy, wygrał siedem razy (bilans bramkowy to 21-5), a trzykrotnie spotkania obejrzało ponad 20 tys. kibiców. Teraz rekord na pewno padnie, skoro na dwa dni przed spotkaniem było sprzedanych już ponad 22,5 tys. wejściówek. Mecz Lecha z Pogonią nie ma już wielkiego ciężaru gatunkowego. Po porażce w Gdańsku poznaniacy stracili szanse na mistrzostwo Polski - teoretycznie jeszcze je mają (Legia musiałaby przegrać wszystkie trzy spotkania), praktycznie to nierealne. Jeśli Lech wygra w sobotę, zostanie wicemistrzem Polski. Jeśli nawet przegra, a w niedzielę Legia pokona Ruch, "Kolejorz" także zapewni sobie drugie miejsce. Mimo wszystko trener Mariusz Rumak podkreśla, że jego zespół żyje trzema trudnymi najbliższymi meczami, które rozegra w osiem dni. - Za nami bardzo ciężki tydzień. Przegraliśmy z Lechią i tylko jakieś kuriozum może sprawić, że powalczymy jeszcze o mistrzostwo. Do tego doszła tragedia rodzinna jednego z nas. Chcemy się podnieść, zagrać dobry, ofensywny mecz i nie myślimy teraz o tym, co będzie po sezonie. Choć może ja myślę o tym, bo jestem trenerem - twierdzi Rumak. Mecz Lecha z Pogonią ma kilka smaczków. Jednym z nich jest dotychczasowa rywalizacja obu ekip, o której w Lechu chcieliby zapomnieć. Jesienią w Poznaniu Pogoń wygrała 2-1, w czym pomógł jej Manuel Arboleda. W lutym w Szczecinie rozgromiła "Kolejorza" na swoim terenie aż 5-1, a wszystkie bramki dla "Portowców" zdobył Marcin Robak, który ogrywał bezradnego Huberta Wołąkiewicza. Po drugie - do Poznania wraca Rafał Murawski, w styczniu odsunięty od Lecha, którego był kapitanem. Stało się to po jego konflikcie z drugim trenerem "Kolejorza" Jerzym Cyrakiem. W ostatnim meczu Pogoni Murawski był jej najlepszym zawodnikiem, choć nie zdołał przyczynić się nawet do remisu. Jak zostanie przyjęty? Przez Rumaka dobrze: - Rafał był przez wiele miesięcy naszym zawodnikiem, zapisał się w historii klubu. Darzę go wielkim szacunkiem - mówi poznański szkoleniowiec. Wreszcie po trzecie - na boisku powinni spotkać się dwaj główni kandydaci wygrania rywalizacji na najlepszego strzelca. Marcin Robak zdobył w tym sezonie 22 gole, Łukasz Teodorczyk dla Lecha - 19. W ostatnich kolejkach obaj co prawda nie powiększyli dorobku ("Teo" opuścił dwa pojedynki z powodu kontuzji), ale smaczek jest. O ile oczywiście Robak zagra, bo przed tygodniem kłopoty zdrowotne dopadły właśnie jego. - Ich porównanie? Krótko: różnica to wiek, a podobieństwo - skuteczność - ocenia trener wicelidera. - Nie podchodzę do tego tak, że Pogoń nie leży Lechowi, bo dwa razy wygrała. To zbieg okoliczności, ale na pewno też jest bardzo trudnym rywalem. Dla klubu ze Szczecina Lech jest takim rywalem, jak dla nas Legia. Będą zmotywowani by znowu wygrać, ale my patrzymy tylko na siebie, bo to nasz klucz - mówi dalej Rumak. W tym roku szczecinianie wygrali tylko cztery z 13 spotkań, Lech triumfował dziewięć razy. Mecz w Poznaniu, z uwagi na wieczorny finał Ligi Mistrzów, rozpocznie się w sobotę już o godz. 15.30. Wysokie temperatury (od kilku dni w stolicy Wielkopolski jest o tej porze ponad 25 stopni Celsjusza) mogą nie wpłynąć dobrze na poziom i tempo spotkania. - Jeśli jest taka pogoda, to wszystko trzeba inaczej w całym tygodniu zorganizować, przygotować nawodnienie. Warunki będą takie same dla obu drużyn i dlatego nie ma większego znaczenia, czy zagramy o 15.30 czy o 20.30 - uważa trener Lecha. Autor: Andrzej Grupa