Po ostatniej kolejce Legia straciła już nawet matematyczne szanse na obronę mistrzostwo Polski. Choć do pierwszej Pogoni traci 21 punktów, a do końca sezonu pozostało jej jeszcze siedem spotkań, w tym bezpośrednie z obecnym liderem w Szczecinie, to nie ma szans na zajęcie pierwszego miejsca. Pogoń czeka bowiem jeszcze spotkanie z Rakowem, który nad Legią ma 20 punktów zapasu. Ktoś w tym hicie więc zapunktuje i tego kogoś Legia już na pewno nie wyprzedzi. To oczywiście tylko matematyczne dywagacje, które większego sensu nie mają, ale z pewnością w stolicy patrzą jeszcze na stratę do czwartej w tabeli Lechii Gdańsk, a ta w tej chwili wynosi osiem punktów. Aby ratować sezon i wywalczyć kwalifikację do europejskich pucharów, Legia musiałaby wskoczyć właśnie na miejsce gdańszczan. Do tego zaś daleka droga - wiedzie przez serię zwycięstw, w tym m.in. w Poznaniu i Szczecinie. Musiałaby się zacząć już dzisiaj przy Bułgarskiej, ale i Lech ma swój wielki cel: mistrzostwo na stulecie klubu. I żadnych strat ponosić już po prostu nie może. Skorża widział najlepszą Legię od dawna. Tydzień temu Symptomatyczne w ostatnich latach było to, że do starć Lecha z Legią w rundzie rewanżowej dochodziło niemal zawsze w Poznaniu. Zwykle miały one kluczowe znaczenie w walce o mistrzostwo Polski, czasem były "tylko" prestiżowe, bo o tytuł walczyła Legia, a Lech już wcześniej z tej walki odpadał. Począwszy od 2015 roku, ale nie licząc tzw. grupy mistrzowskiej, mecze rewanżowe w sześciu na siedem przypadków odbywały się między lutym a kwietniem przy Bułgarskiej. Teraz mamy przypadek siódmy, ale wyjątkowy, bo Legia przyjeżdża do Poznania pozbawiona już wszelkich złudzeń. Czegoś takiego jeszcze nie było. Trener Lecha Maciej Skorża mówi jednak, że legioniści mają o co grać, bo ich kwalifikacja do eliminacji Ligi Konferencji nie jest czymś z kategorii "mission impossible". I docenia to, co w ostatnich tygodniach z rywalem zrobił trener Aleksandar Vuković. - Spodziewam się takiej Legii, jaką widziałem w pierwszej połowie meczu z Lechią. To był jej ostatni mecz ligowy, a wydaje mi się, że najlepszy w tym roku. Legia była bardzo agresywna, wysoko pressowała, świetnie wyglądała w fazach przejściowych. Taki jej obraz mi się jawi, gdy staram się w głowie rozegrać jakoś to spotkanie. Na taką Legię musimy być przygotowani, by ją zdominować i stworzyć tyle sytuacji, ile potrzebnych jest do zwycięstwa - opowiada Maciej Skorża, trener Lecha. Powtórka z 2015 roku? Są podobieństwa Wiele zbieżności jest tutaj do poprzedniej pracy Skorży w Lechu, gdy w 2015 roku świętował mistrzostwo Polski właśnie kosztem swojego rywala. Wtedy, 2 maja, obie te drużyny zmierzyły się w Pucharze Polski na Stadionie Narodowym i to Legia triumfowała 2-1, choć Lech prowadził i długo był lepszy. Kilka dni później wygrał jednak w Warszawie 2-1 w lidze i na sześć kolejek przed końcem wskoczył na pierwsze miejsce. Pozycji lidera już nie oddał. Teraz, jeśli wygra, też będzie liderem - przynajmniej do niedzielnego spotkania Rakowa Częstochowa. A do końca zostanie sześć kolejek. No i też, po dłuższej przerwie, zagra w finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, ale nie z Legią, a właśnie z Rakowem. Do tego zespół prowadzi Skorża, a piłkarzami są: Dawid Kownacki, Tomasz Kędziora i Barry Douglas, ówcześni mistrzowie Polski. - Wtedy sytuacja była jednak trochę inna, bo to jednak Legia była naszym głównym rywalem w lidze i pucharze. Wiadomo było, że są dwa zespoły i wszystko rozstrzyga się między nimi. Teraz Legia ma inne cele, ale skala trudności będzie taka sama. Wiemy, jak to spotkanie jest traktowane przez kibiców i ze zwycięstwem wiąże się duży prestiż. Liczę, że uda nam się wygrać i to będzie cegła w murze budowana pewności siebie - przyznaje Skorża i zgadza się z tezą, że w tym meczu Lech może wygrać coś więcej niż trzy punkty. Lech - Legia. Gdzie oglądać transmisję? Mecz Lech - Legia odbędzie się w sobotę - początek o godz. 17.30. Transmisja w Canal+ Sport, Canal+4K i TVP Sport. , tekstowa relacja "na żywo" na sport.interia.pl. Transmisja internetowa (online live stream) - na Polsat Box Go.