To niewyobrażalne, co się dzieje z Lechem Poznań już w lipcu, gdy ledwie sezon wystartował. Na razie zespół Johna van den Broma przegrał wszystko co możliwe, ale styl, w którym na swoim stadionie uległ Stali Mielec, jest zatrważający. Jeśli tak dalej pójdzie, w czwartek w eliminacjach Ligi Konferencji może dojść do kolejnej kompromitacji. Lech Poznań - Stal Mielec. Goście znów zaskoczyli na początku Odkąd Stal wróciła do Ekstraklasy, Lech ma z nią zaskakujące problemy w każdym kolejnym spotkaniu. Miał także w tym wygranym 3-1, trzy miesiące temu, gdy zmierzał po mistrzostwo Polski. Wtedy stracił gola w pierwszej akcji meczu, teraz - chwilę później. Goście nie bali się bowiem faworyzowanego rywala, od początku wysoko go atakowali i szło im to bardzo dobrze. W 8. minucie wywalczyli rzut rożny, a po dośrodkowaniu Arkadiusz Kasperkiewicz główkował tuż obok słupka. W 14. minucie Lech już tyle szczęścia nie miał. Tym razem, po... wrzucie piłki z autu, w wykonaniu Krystiana Getingera. W polu karnym Lecha Mateusz Matras przeskoczył debiutującego w Ekstraklasie Maksymiliana Pingota, przedłużył akcję na dalszy słupek, a tam Kristoffer Velde nie upilnował Piotra Wlazły. Kapitan Stali huknął więc przy dalszym słupku i Stal zasłużenie prowadziła. Lech Poznań - Stal Mielec. Bramkarz z Lecha ratuje Stal Lech grał źle, brakowało w jego akcji schematów, rzadko udawało się przyspieszać rozegranie piłki. Gdy futbolówka trafiała do Niki Kwekweskiriego, akcje była zwalniana, Stal odbudowywała swoje ustawienie. Bohaterem w ekipie gości był 22-letni bramkarz Bartosz Mrozek, który do Stali wypożyczony jest z... Lecha. Tak tak, "Kolejorz" woli za grube pieniądze wypożyczyć bramkarza występującego ostatnio w przeciętnym zespole cypryjskim, a swoich utalentowanych graczy umieszczać w innych polskich klubach. Lech tym razem nie zawarł klauzuli, że wypożyczony przez niego gracz nie może grać w bezpośrednim meczu, a może się nie spodziewał, że Mrozek "wygryzie" ze składu Mateusza Kochalskiego. Tymczasem Mrozek zagrał i nabierał pewności siebie z każdą kolejną udaną interwencją. Może nie miał jakoś rekordowo dużo pracy, ale bronił bardzo pewnie, dobrze wyłapywał dośrodkowania. Obronił strzał Michała Skórasia w 9. minucie, później skrzydłowy Lecha, z którym grał latami, nie trafił w bramkę z prawej strony. W końcówce pierwszej połowy Mrozek złapał jeszcze piłkę po strzale Joao Amarala, a chwilę później kapitalnie zatrzymał stopą strzał Portugalczyka w sytuacji sam na sam. Wtedy Lech rzeczywiście mógł doprowadzić do remisu. Stal też miała swoje okazje, m.in. Maciej Domański w 28. minucie trafił piłkę w słupek. Piłkarze z Podkarpacia świetnie realizowali swoją taktykę, ograniczali niemal wszystkie zapędy rywali. A ci zresztą dość często gubili się w prostych sytuacjach, tak w obronie, jak i w ataku. Lech Poznań - Stal Mielec. Nie było szturmu mistrza Polski Jeśli któryś z kibiców Lecha sądził, że mistrz Polski rzuci się na głównego kandydata do spadku z Ekstraklasy i szybko odrobi straty, musiał być mocno zawiedziony. Owszem, Stal się trochę cofnęła, Lech uzyskał dużą przewagę, ale niewiele z niej wynikało. W 48. minucie Amaral mógł co prawda wyrównać (znów kapitalne zachowanie Mrozka!), ale to był wyjątek. Raczej dochodziło do dziwnych nieporozumień w ekipie z Poznania i akcje kończyły się na wysokości pola karnego Stali. Ciekawsze były za to kontry gości. W 58. minucie z ostrego kąta uderzał Wlazło, ale Artur Rudko wybił piłkę na rzut rożny. Sześć minut później wprowadzony właśnie na boisko Barry Douglas przegrał na lewej stronie walkę o piłkę z młodym Przemysławem Majem. Ten więc dośrodkował, Mikołaj Lebedyński przepuścił piłkę, a Maciej Domański uderzył z 15 metrów tuż przy słupku. Szok na trybunach i wielka radość graczy z Mielca. Lech Poznań - Stal Mielec. Bartosz Mrozek bohaterem! Trener Lecha dokonywał kolejnych zmian, ale gra poznaniaków się nie zmieniała. Brakowało choćby kontaktowego gola, który mógłby dać jakąś nadzieję. Świetnie wszystkie dośrodkowania wyłapywał Mrozek, który w 81. minucie obronił też strzał z bliska Mikaela Ishaka, choć Szwed i tak był na spalonym. Podobnie zresztą w doliczonym czasie gry obronił uderzenie głową Pingota po rzucie rożnym, tym razem bez spalonego. I sensacja stałą się faktem. Mielec cieszył się w piątek późnym wieczorem po srebrnym medalu Katarzyny Ździebło na lekkoatletycznych mistrzostwach świata, cieszyć się będzie także w sobotę. Lech Poznań - Stal Mielec 0-2 (0-1) Bramki: 0-1 Piotr Wlazło 14., 0-2 Maciej Domański 64. Lech: Rudko - Pereira, Šatka, Pingot Ż, Rebocho (63. Douglas)- Kwekweskiri (63. Sousa), Murawski (39. Karlström)- Skóraś, Amaral, Velde (74. Citaiszwili)- Ishak. Stal: Mrozek - Wolski, Kasperkiewicz, Matras, Barauskas, Getinger - Domański, Żyra (74. Hiszpański), Wlazło Ż, Ciepiela (49. Maj) - Lebedyński (65. Hamulić). Sędzia: Damian Kos (Wejherowo). Widzów 12421. Andrzej Grupa