Liga Europy: sprawdź sytuację w grupie LechaZmęczenie. To uczucie towarzyszyło dziś nie tylko piłkarzom Lecha, ale i kibicom, którzy oczekiwali ofensywnych popisów Lecha. "Kolejorz" przyzwyczaił ich do widowiskowej gry w eliminacjach, popierając ją otwartą wymianą ciosów przeciwko Benfice. Dziś jednak zespół Dariusza Żurawia sprawiał wrażenie wyczerpanego.Dyrektor sportowy Lecha Tomasz Rząsa zarzekał się przed meczem, że "Kolejorz" jest w stanie obecną kadrą rywalizować na dwóch, a nawet trzech frontach. Masowo tracone w końcówkach meczów punkty mówiły jednak co innego - i być może dlatego szkoleniowiec Lecha zdecydował się dziś na inną taktykę. Niestety, koszmar powtórzył się trzeci raz z rzędu. Po Legii i Rakowie, teraz Standard pozbawił Lecha punktów w doliczonym czasie gry.Lech od pierwszej minuty grał ostrożnie, nie ryzykując i nie otwierając się. Boczni obrońcy rzadko włączali się do akcji ofensywnych - sygnałem takiego rozwiązania było postawienie na Bogdana Butkę w miejsce bardzo ofensywnie usposobionego Alana Czerwińskiego.Zmęczenie natłokiem gier szczególnie było widoczne po Jakubie Moderze, który ma w nogach nie tylko grę w lidze i pucharach co trzy dni, ale też w spotkaniach reprezentacji Polski. 21-latek nie przypominał dziś najlepszej wersji samego siebie - był niedokładny i chaotyczny, często tracił piłkę na własnej połowie i dwukrotnie jego straty mogły kosztować Lecha utratę bramki.Tak było w 17. minucie, gdy dośrodkowanie z lewego skrzydła zamknął Obbi Oulare - na szczęście świetną interwencją popisał się wówczas Filip Bednarek. Polski bramkarz błysnął także w 40. minucie, gdy głębokie dośrodkowanie zmierzało prosto do bramki "Kolejorza".W doliczonym czasie pierwszej połowy szczęście w końcu uśmiechnęło się do Modera - o ile można tak nazwać uderzenie w twarz łokciem, które otrzymał właśnie od Oulare'a. Wysoki napastnik Standardu za to zagranie obejrzał drugą żółtą kartkę (pierwszą także za uderzenie w twarz - tyle że Pedro Tiby) i wyleciał z boiska. Nie było gola do szatni - była czerwona kartka do szatni. Gra w przewadze sprawiła, że Lech po przerwie śmielej ruszył do przodu. I odważniejsza gra szybko przyniosła oczekiwane efekty.Najpierw po świetnym odegraniu Tymoteusza Puchacza Tiba zagrywał wzdłuż bramki i niewiele zabrakło, by Mikael Ishak znalazł się w doskonałej sytuacji. Chwilę później sytuacji sam na sam nie wykorzystał Jan Sykora, a sędzia zupełnie zignorował pociąganego za koszulkę w polu karnym Daniego Ramireza. Gdyby Hiszpan się przewrócił, "Kolejorz" zapewne miałby rzut karny.W 60. minucie Lech wyszedł na prowadzenie. Fantastyczną pracę wykonał Puchacz, który najpierw odzyskał piłkę pod polem karnym rywala, a później piętą dograł do Ishaka. Szwedzki napastnik huknął w krótki róg i piłka zatrzepotała w siatce!Radość Lecha trwała niecałe 150 sekund. Poznaniacy stracili bramkę na własne życzenie - tym razem głupią stratę zanotował Tiba i Standard ruszył z kontratakiem. Pierwszy strzał obronił jeszcze Bednarek, ale przy dobitce Edmonda Tapsoby był już bez szans.Co gorsza, kwadrans przed końcem siły się wyrównały. Tym razem w bezsensowny sposób czerwoną kartkę "zarobił" Djordje Czrnomarković. Środkowy obrońca Lecha miał już na koncie żółtą kartkę i mimo tego zdecydował się przerwać faulem kontrę przeciwnika. W dodatku sytuacja miała miejsce jeszcze na połowie Standardu.Końcówka to już powrót największych demonów Lecha. A może jakaś klątwa? "Kolejorz" znów decydującego gola stracił... dziesięć sekund przed upływem doliczonego czasu gry. Powtórzyła się sytuacja z meczu z Legią - po dośrodkowaniu z prawej strony defensywy poznaniaków piłkę głową do bramki skierował napastnik rywali. Był nim Konstantinos Laifis.Szanse Lecha na wyjście z grupy są już jedynie iluzoryczne. Poznaniacy mają na koncie trzy punkty - tyle samo co Standard, którego wyprzedzają tylko różnicą bramek. Benfica i Rangersi mają na koncie po osiem "oczek".Wojciech GórskiStandard Liege - Lech Poznań 2-1 (0-0) Bramki: 0-1 Ishak (60.), 1-1 Tapsoba (63.), 2-1 Laifis (90+3.). Czerwone kartki: Standard - Oulare (45+3. - za dwie żółte), Lech - Czrnomarković (74. - za dwie żółte). Sędziował: Petr Ardeleanu (Czechy). Mecz bez udziału publiczności. Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Standard Liege - Lech Poznań