- Jak po meczu z Piastem rozmawiałem z dziennikarzami, to każdy pytał, czy mecze ze Szkotami będą ciężkie. A tu niespodzianka. Skoro potrafili strzelić Motherwell pięć bramek, skoro dwa razy przegrywali i wyrównywali, a w dogrywce zapewnili sobie awans, to musimy się dobrze przygotować - oceniał przed wylotem na Islandię Kamiński. Maleńki klub FC Stjarnan z miasteczka Gardabaer debiutuje w tym roku w europejskich rozgrywkach. Kibice z całego świata mogli jednak go poznać już wcześniej dzięki... niekonwencjonalnej radości po strzelonych golach. Filmik na youtube, pokazujący ich "twórczość", obejrzało już blisko 800 tysięcy osób. A piłkarze Stjarnan naśladowali bobsleistę, kolarza, pływaka, "rodzili" piłkę. - Kiedyś te "cieszynki" widziałem, a dopiero w ubiegłym tygodniu uświadomiłem sobie, że to właśnie oni je robili. Która podobała mi się najbardziej? Gdy łowili rybę, ta była najbardziej udana. Na pewno zrobimy wszystko, by teraz nie mogli żadnej pokazać. A sami będziemy się normalnie ciszyć z bramek, bo choreografii nie mamy ułożonej - twierdzi Kamiński. Aby Islandczycy nie mogli się cieszyć, Lech musi zagrać dobrze w obronie. W dotychczasowych czterech spotkaniach tego sezonu lechici stracili dwa gole. W każdym meczu inaczej wyglądał duet stoperów: najpierw Hubert Wołąkiewicz zagrał z Maciejem Wiluszem, później Wilusz z Marcinem Kamiński, następnie Kamiński z Wołąkiewiczem, a w Zabrzu partnerem "Kamyka" był Paulus Arajuuri, zawodnik zbliżony posturą do wielu rosłych Islandczyków. - Mimo tych zmian było widać, że jesteśmy zgrani i komunikacja dobrze funkcjonuje. Jeśli zdarzą się jakieś kontuzje czy kartki, to jesteśmy przygotowani i tak to powinno wyglądać. Nawet gdy pierwszy raz po długiej przerwie grałem z Paulusem, to nie mieliśmy problemów - zauważa Kamiński. Dla niego wyprawa na Islandię będzie dość szczególna. - Jestem bardzo ciekaw tego kraju, mój tata zawsze chciał odwiedzić tę wyspę. To jednak poboczna rzecz, bo naszym celem jest mecz i zwycięstwo w nim. A rywal? Cywilizowana drużyna, nigdy nie mieliśmy styczności z takim futbolem, więc w pewnym sensie to jednak coś nowego. Stoper Lecha stawia sprawę jasno - to jego zespół jest faworytem dwumeczu. - Czujemy się faworytami, nie będę mówił, że to zespół z Islandii jest wyżej notowany od nas. Musimy jednak udowodnić to na boisku. Wiem, że nie będzie wielu naszych kibiców, w ogóle będzie ich niewielu (Stjarnan sprzedał wszystkie 1021 biletów - red.). Mieliśmy doping w Kazachstanie, w Azerbejdżanie. To ważne, aby ludzie mogli przyjść, bo jak graliśmy mecz ligowy przy pustych trybunach, to nie było to fajne - twierdzi Kamiński. Mecz Stjarnan FC - Lech Poznań rozpocznie się w czwartek o godz. 20.30 polskiego czasu. Autor: Andrzej Grupa