- Zespół dzisiaj wykonał zadanie. Wynik może przytłaczać. Mało kto przed spotkaniem wytypowałby taki rezultat. Przy tym wspaniałym dopingu nic innego nam nie zostało jak gromić rywala. Mimo to do Szwajacarii nie pojedziemy na wycieczkę. Do rewanżu podejdziemy z większym spokojem ponieważ mamy sporą zaliczkę . Również postaramy się udowodnić, że nasze 6:0 nie było przypadkowe - dodał niedawny 2-ligowiec. - Po pierwszej połowie nie sądziłem, że to spotkanie tak się zakończy. Postawiłem kropkę nad "i" strzelając szóstą bramkę - stwierdził Sławomir Peszko. - To już moja druga potyczka z klubem z Zurychu. Wcześniej grałem z nimi będąc piłkarzem Wisły Płock. Wyeliminowali nas wtedy z dalszej gry. Teraz będę mógł im się odwdzięczyć z nawiązką. Mam nadzieję, że tym pogromem w pełni zrehabilitowaliśmy się kibicom za piątkową porażkę z Bełchatowem. Owszem nie rozpoczęliśmy ligi najlepiej, ale jak widać o tej porażce już zapomnieliśmy. Franciszek Smuda starał się tonować nastroje, ale nie wychodziło mu to najlepiej. Trudno się zresztą dziwić. - Jestem ostrożny, owszem 6:0 to spora zaliczka. Jednak jest jeszcze rewanż. Wiadomo w piłce wszystko się może zdarzyć. Drużyna z Zurychu potrafi dobrze grać. Pojedziemy powalczyć o dobry wynik. Ciesze się, że zespół już odstawił na bok porażkę z Bełchatowem. W drużynie panuje dobra atmosfera. Po tym meczu widać, że chłopaki mają silną wiarę w zwycięstwo. Trzeba podkreślić, że nasza drużyna ciągle zbiera doświadczenie. Najlepszym na to sposobem jest ciągła gra. Dlatego podczas przerwy spowodowanej meczem kadry z Ukranią zagramy parę sparingów. Teraz skupiamy się na niedzielnym spotkaniu w Białymstoku. Maciej Borowski, Poznań