Andrzej Mazurkiewicz urodził się w 1941 roku w małopolskim Borzęcinie, ale po wojnie mieszkał już w Poznaniu. Do Lecha trafił jako 14-latek. - Miałem wujka, który był w klubie kierownikiem ds. porządkowych. Przyjmował ludzi, płacił im pieniądze. I to dzięki niemu trafiłem do Lecha na pierwszy trening. Wtedy jeszcze nazywał się Kolejarz, ale byłem nawet na tym zebraniu, gdy Zygfryd Słoma zaproponował nazwę Lech i ona się przyjęła - wspominał niemal dekadę temu w rozmowie z Lech TV. W drugim meczu w pierwszej lidze zdobył bramkę. Zapamiętał pożegnalny mecz legendarnego napastnika W Lechu występował w zespole trampkarzy, juniorów, a następnie w drugim zespole, rywalizującym w A-klasie bądź trzeciej lidze. - Nieźle się spisywałem, występowałem na prawym ataku, dogrywałem piłki środkowemu. Dostrzegł mnie trener Henryk Czapczyk i poprosił, bym potrenował z pierwszą drużyną - wspominał. Jako 18-latek, w 1959 roku, zagrał już w drugoligowym Lechu, dwa lata później zadebiutował w obecnej Ekstraklasie, a ówczesnej pierwszej lidze, Lech był w niej beniaminkiem. Zadebiutował w wyjazdowym spotkaniu z ŁKS, w kolejnym z Zagłębiem Sosnowiec na Dębcu zdobył bramkę, a Lech wygrał 2-0. - Wystąpiłem w ośmiu meczach, zdobyłem tę jedną bramką. Pamiętam ostatni mecz w karierze Teodora Anioły, to było na stadionie na Dębcu. Patrzymy na niego, jemu lecą łzy. To właśnie zapamiętałem - opowiadał w klubowej telewizji. Zakończył karierę i został w klubie. Był bowiem specjalistą Później po zdolnego piłkarza zgłosiło się wojsko - trafił do Grunwaldu Poznań, stamtąd do Śląska Wrocław, by po roku wrócić do Grunwaldu. Wkrótce przeniósł się jednak do "Kolejorza", który zaoferował mu mieszkanie i został w nim niemal do końca życia. Mazurkiewicz do 1968 roku występował bowiem w Lechu, później został w nim jako specjalista od... nagłośnienia. Był bowiem z wykształcenia technikiem elektromechanikiem. - I chodziłem do pracy w trakcie kariery, podczas gdy większość tylko odbierała pieniądze. Ja to lubiłem. W pewnym momencie uznałem, że kończę karierę, zająłem się urządzeniami nagłośnieniowymi w klubie. Byłem od razu operatorem tego na Dębcu, choć później był też okres, gdy graliśmy na Wildzie, na Stadionie 22 Lipca. Wtedy obsługa była z Warty. A jak otworzyli Bułgarską, to już się tym zajmowałem od samego początku - wspominał Mazurkiewicz. - To sprawiało mi satysfakcję, bo mogłem być na każdym meczu - mówił były prawy napastnik, który jeszcze w poprzedniej dekadzie pracował w klubie. Zakończył ją przed wybuchem pandemii. Andrzej Mazurkiewicz zmarł we wtorek w wieku 81 lat.