Tekst o Ivanie Turinie pierwotnie opublikowaliśmy w rocznicę jego śmierci i jednocześnie dniu finału Pucharu Polski Lech - Raków. Ivan Turina w Lechu Poznań zagrał tylko w 25 meczach jednego sezonu (2008/2009), ale został zapamiętany przez kibiców Ekstraklasy, bo mocno przyczynił się do zdobycia przez Kolejorza ostatniego - do tej pory - Pucharu Polski. CZYTAJ TEŻ: LECH POZNAŃ W ĆWIERĆFINALE LIGI KONFERENCJI Puchar Polski. Ivan Turina bohaterem Lecha Poznań w rzutach karnych Ivan Turina, z racji swojego wzrostu (197 cm) nazywany "gigantem z Chorwacji", był bohaterem rzutów karnych z Polonią Warszawa w półfinale Pucharu Polski, gdy nie przepuścił żadnego z trzech strzałów rywali z 11 metrów (w tym dwa pierwsze obronił). Koledzy z Lecha Poznań po tym wyczynie znieśli go z boiska na rękach! Chorwat nie wpuścił też gola w finale z Ruchem Chorzów, a dzięki bramce Sławomira Peszki, Lech Poznań mógł świętować zdobycie Pucharu Polski 2009. Ivan Turina. Gdy piłkarz umiera młodo Senka Turina nie zapomni poranka 2 maja 2013 roku do końca życia. Senka zaalarmowała sąsiada. Ten zadzwonił po karetkę, na policję i do szefa ówczesnego klubu Ivana Turiny. - Telefon zadzwonił o takiej porze, że od razu zrozumiałem, że coś musiało się stać. Mój koszmarny poranek to jednak nic przy tym, co przeżywała rodzina Ivana - mówił potem Johan Segui, prezes AIK, szwedzkiego klubu z Solnej, w aglomeracji Sztokholmu. Policja stwierdziła brak podejrzeń o popełnieniu przestępstwa. Klubowy lekarz AIK, Karol Żyto, przekazał mediom, że Ivan Turina miał wadę serca, która jednak według wszelkich dostępnych badań pozwalała na zawodową grę w piłkę. Raport z sekcji zwłok, opublikowany w lipcu 2013 r., potwierdził, że zgonu nie spowodowało "żadne znaczące uszkodzenie zewnętrzne", a "we krwi i moczu nie wykryto alkoholu, środków nasennych, uspokajających, przeciwbólowych i odurzających". Śmierć bramkarza była spowodowana zaburzeniami rytmu serca, wadą wrodzoną i dziedziczną. Ojciec Ivana Turiny również zmarł w młodym wieku z jej powodu. - Gdy rodzina Ivana zadzwoniła do mnie tamtego poranka, nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Słowa ze słuchawki jakby przestały do mnie docierać. Mierzący prawie dwa metry i ważący ok. 100 kg, zdrowy mężczyzna, nagle przestał oddychać - kręcił głową przyjaciel Ivana Turiny z Chorwacji, w miniserialu dokumentalnym zrealizowanym przy udziale AIK Solna. Kolega i sąsiad Ivana Turiny: "Śmierć nigdy nie była tak blisko" Henok Goitom, erytrejski piłkarz szwedzkiego pochodzenia, tak w tym dokumencie wspominał dzień śmierci Ivana Turiny: - Ktoś dzwoni dzwonkiem o 7 rano. Nie otwieram, chcę dalej spać. 20 minut później znowu dzwoni, ale tym razem już długo i wiele razy. Czyli to nie jakieś dzieciaki. To coś poważnego. Mieszkaliśmy z Ivanem naprzeciwko siebie. Kiedy obaj otworzylibyśmy drzwi, widzielibyśmy swoje salony. Otwieram drzwi i widzę mamę Senki. Nie rozumiem, co się dzieje. Mój kolega z zespołu Kwame Karikari powtarza, że Ivan nie żyje. Ja wciąż tego nie rozumiem. Śmierć nigdy nie była tak blisko i taka nagła. Rzadko w życiu człowiek naprawdę nie wie co zrobić. Zwykle myślę o tym, jak rozwiązać jakiś problem. A tu? Jakbym był sparaliżowany. Powiedziałem swojej żonie o tym, co się stało i po prostu siedzieliśmy w dużym pokoju. Nieraz, kiedy ktoś przypomina mi o tym, co się stało, myślę czy mogłem zrobić coś więcej. Szczególnie dla żony Ivana i jej mamy. Bo dla Ivana nie mogliśmy zrobić nic więcej. Ivan Djurdjević o Ivanie Turinie: Pomógł wygrać Lechowi Puchar Polski, świetny gość Kolegą Chorwata Ivana Turiny w Lechu Poznań był Serb Ivan Djurdjević, legenda klubu, a obecnie trener Śląska Wrocław. - W Polsce powtarza się, że o zmarłych mówi się dobrze albo wcale, ale o Ivanie trudno byłoby powiedzieć coś złego. To był dobry bramkarz, w dużym stopniu to dzięki niemu Lech wygrał Puchar Polski w 2009 r., grał też w europejskich pucharach, przeciw Deportivo czy Udinese. Ale przede wszystkim to był sympatyczny gość i żartowniś. Na treningach był jednak bardzo poważny i skupiony. Przez pewien czas mieszkaliśmy w tym samym bloku niedaleko Warty, miałem okazję poznać wtedy jego żonę. Gdy latem 2012 r. z Lechem grałem przeciw AIK w Szwecji, przyszedł do naszego hotelu, rozmawialiśmy, wspominaliśmy - opowiada Ivan Djurdjević. Lech Poznań swój mecz w Solnie przegrał 0-3, to było 2 sierpnia 2012 r. Równo dziewięć miesięcy później, 2 maja 2013 r., Ivan Turina zmarł. - Nie pamiętam już, czy dowiedziałem się o tym z internetu, czy napisał mi o tym Dima Injac, kolejny piłkarz z naszej bałkańskiej ekipy w Lechu. To był szok, że zmarła osoba w tak młodym wieku. W takich chwilach człowiek zastanawia się nad tym, czy i jaki wpływ sport może mieć na nasze zdrowie, na nasze życie. Ludzie znikają tak szybko, to nie do wiary. Na moich oczach na boisku zmarł też Miklos Feher, a krótko później odszedł też kolega, z którym grałem w jednym klubie w Portugalii - dodaje Ivan Djurdjević. Jesper Karlström z Lecha Poznań: Tragedia dla całego szwedzkiego futbolu Śmierć Ivana Turiny dobrze pamięta też Jesper Karlström, który w 2013 roku rozgrywał swój pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej w Szwecji, a do Lecha Poznań przeszedł z obecnego rywala w Lidze Konferencji, Djurgardens IF. - Dla mnie nie jest to jedyne tego typu trudne doświadczenie, bo 1,5 roku później, w podobnym wieku co Ivan Turina, na guz mózgu zmarł 33-letni Pontus Segerström, nasz kapitan z Brommapojkarny. W takich sytuacjach przynależność klubowa nie ma jednak wielkiego znaczenia. Piłkarze i kibice wszystkich szwedzkich klubów mocno przeżyli śmierć Ivana Turiny. To była wielka tragedia i trudny moment dla całej piłkarskiej społeczności w Szwecji. Jednocześnie, ludzie związani nie tylko z AIK, okazywali wsparcie rodzinie zmarłego - wspomina Jesper Karlström. Świadczy o tym też artykuł naukowy "Nasz zagraniczny bohater: chorwacki bramkarz i jego śmierć w Szwecji", napisany przez dr Katarzynę Herd, polską antropolożkę z Uniwersytetu w Lund, która rozmawiała o Ivanie Turinie z kibicami AIK. - Poprzedniego dnia pracowałem do późna, więc rano spałem, gdy informacja o śmierci naszego bramkarza się rozniosła. Mnie poinformował o tym kibic Hammarby. I również kibic Hammarby jako pierwszy złożył kwiaty, by oddać hołd Ivanowi Turinie. To dotknęło nie tylko nas, to dotknęło wszystkich - podkreśla Kristian, kibic AIK, z którym Hammarby zażarcie rywalizuje. Kibice AIK dbają o grób Ivana Turiny w Chorwacji, a podczas każdego ligowego meczu w Solnie, w 27. minucie (z takim numerem w Szwecji grał Ivan Turina), fani skandują jego imię i nazwisko, zaś na telebimie wyświetlana jest grafika ku pamięci Chorwata. Nowe życie wdowy po Ivanie Turinie - Był zawsze bardzo wesoły, dużo się śmiał i mnie rozbawiał - opowiadała wdowa po Ivanie Turinie na materiałach wideo dostępnych w sieci. Próbowała się uśmiechać, ale łzy i tak leciały jej po policzku. - Siłę dają mi dzieci - dodawała Senka Turina. Gdy Ivan zmarł, bliźniaczki Tia i Tara miały rok. Kilka miesięcy po dramatycznym poranku urodził się Bruno. Tak Senka Turina opowiadała o swoich dzieciach przy okazji 7. rocznicy śmierci męża: - W każdym z nich widzę pewne elementy podobieństwa do Ivana. Tara jest bardzo niezależna. Tia swoim zachowaniem najbardziej przypomina mi Ivana, bo jest bardzo empatyczna, wszystkim chce pomagać. A Bruno jest wrażliwy, lubi grać w piłkę - na wszystkich pozycjach, nie tylko na bramce. W październiku 2020 roku Senka Turina poznała muzyka Antonio Maričevicia, a nieco ponad pół roku później go poślubiła - osiem lat po śmierci Ivana Turiny. Para ma już razem dziecko, córkę Chiarę. - Moje uczucie do Ivana nigdy nie ustanie, nigdy nie zgaśnie. Razem z dziećmi zawsze będę za nim tęskniła - mówi wdowa po byłym bramkarzu Lecha Poznań.