Skorża na poniedziałkowej konferencji prasowej podsumował swoją trzyipółmiesięczną pracę w poznańskim klubie. Wicemistrzowie Polski po 19 kolejkach zajmują trzecią lokatę w tabeli Ekstraklasy. Bilans ligowy szkoleniowca to sześć zwycięstw, cztery remisy i dwie porażki. W Pucharze Polski lechici pod wodzą nowego trenera dotarli do ćwierćfinału. - Sytuacja w tabeli jest nie najgorsza w świetle tego, co się działo jesienią. Mamy przed sobą 11 spotkań samej fazy zasadniczej, a sześć punktów straty do Legii jest do odrobienia. Nie traktowałbym natomiast ostatniej porażki lidera jako jakiegoś prezentu, tak samo nie zgadzam się ze twierdzeniem, że im dłużej Legia grać będzie w pucharach, tym nasze szanse rosną. Jeśli mamy zdobyć mistrzostwo to dlatego, że jesteśmy najlepsi w kraju. Zależy mi na tym, żeby pokazać w Europie, że mamy mocną drużynę, a nie kogoś, kto liczy na czyjeś potknięcia - powiedział trener "Kolejorza". Szkoleniowiec dość optymistycznie wypowiadał się o początkach pracy w Poznaniu. Nie zabrakło jednak dość trudnych momentów, w których otwarcie krytykował zespół. - Mieliśmy dobry start, szczególnie po zgrupowaniu w Międzychodzie, gdzie bardzo dużo czasu poświęciliśmy taktyce. Był nawet dość szybki efekt - remis na Legii, wysokie wygrane nad Bełchatowem czy Zawiszą. Myślałem, że szybko pójdziemy we właściwym kierunku, ale tak się nie stało. Może trochę za dużo było samozadowolenia, doszły przerwy na reprezentacje, po których zdarzały nam się najgorsze mecze - mówił Skorża. Za największe mankamenty, które wymagają natychmiastowej poprawy, uznał poprawę gry w obronie. Lech tracił średnio ponad jednego gola na mecz. - To zdecydowanie za dużo, taki współczynnik nie pozwala realnie myśleć o tytule mistrza kraju czy osiągnięciu wysokich celów w Europie. Poprawy wymaga organizacja gry po stracie piłki. Brakuje determinacji, mobilności, koncentracji. Do tego przytrafiają się nam indywidualne błędy. Tu musimy zrobić progres - ocenił. Szkoleniowiec przyznał, że po remisie u siebie z Podbeskidziem 1-1 i porażce w Gliwicach z Piastem 2-3, sytuacja przed ostatnimi spotkaniami w szatni była dość napięta. Jednak drużyna w tym trudnym momencie stanęła na wysokości zadania. - Jestem bardzo zadowolony z tego jak zespół zareagował w tej sytuacji. Usiedli jak mężczyźni, pogadali między sobą. Tak naprawdę ten moment był dla mnie największym plusem tej rundy - podkreślił. Skorża odniósł się również do kwestii transferowych, choć szczegółów nie chciał zdradzić. Wiadomo, że w Lechu nie będzie już występować Hubert Wołąkiewicz, a kilku innym zawodnikom kontrakty kończą się w czerwcu przyszłego roku. Trener zaznaczył, że chciałby wzmocnić każdą, z wyjątkiem bramkarza, formację i nie ukrywa, że szuka też polskich piłkarzy. - Pięciu skautów, moi asystenci i ja jeździliśmy w różne części Europy. Mamy swoją listę i z niej wybierzemy najlepszych zawodników. Musimy zwracać uwagę na to, jakiej narodowości piłkarze do nas trafiają. W ostatnim meczu (z Lechią Gdańsk wygrany 1-0 - red.) w wyjściowej jedenastce było zaledwie czterech Polaków. Chciałbym, żeby te proporcje były nieco inne, dlatego też patrzymy na zawodników z polskiej Ekstraklasy - wyjaśnił. Piłkarze Lecha mają teraz wolne do piątego stycznia, kiedy to spotkają się na pierwszych zajęciach w Poznaniu. Zespół wyjedzie na dwa obozy do Turcji. Skorża zaznaczył, że zimowy okres przygotowawczy jest niezwykle ważny w przekroju całego sezonu. - Istnieje taka możliwość, że zakwalifikujemy się do europejskich pucharów i będziemy grać już na początku lipca. Zważywszy na to, że liga kończy się dopiero w czerwcu, czasu na przygotowania będzie niewiele. Te dwa najbliższe zgrupowania mogą być jedynym takim okresem w całym 2015 roku, podczas którego będziemy mieli tak dużo czasu, by popracować nad sferą fizyczną - podsumował trener poznańskiego zespołu.