23 maja 2009 roku prowadząca w ekstraklasie Wisła grała w Gdańsku z Lechią, a tracąca do niej tylko punkt Legia rywalizowała we Wrocławiu ze Śląskiem. Zapytany o scenariusz finiszu tamtych rozgrywek Maciej Skorża zamyślił się. Po chwili przypomniał sobie przebieg wydarzeń. - Prawda! Graliśmy w przedostatniej kolejce w Gdańsku z Lechią. Przegrywaliśmy 0-1 do przerwy, później była taka sytuacja, że nasz obrońca zagrywał piłkę do Mariusza Pawełka, przeleciała ona pod nogą bramkarza i toczyła się, toczyła... Trafiła w słupek. Później było jeszcze 1-2, ale wygraliśmy ten mecz - opowiada Skorża. - Atmosfera i ciśnienie były bardzo podobne do tych dzisiejszych - dodaje. Wtedy w Gdańsku Wisła zdołała wyrównać w 77. minucie po pięknym rzucie wolnym Marka Zieńczuka, a w końcówce dwa gole dorzucił jeszcze Wojciech Łobodziński i skończyło się na 4-2. Legia straciła dwa punkty we Wrocławiu i w ostatniej kolejce "Biała Gwiazda" nie miała już problemu z obronieniem mistrzostwa Polski. Był to drugi sukces w lidze Skorży, który wcześniej wywalczył też Puchar Polski z Dyskobolią Grodzisk, a później dwukrotnie wygrał te rozgrywki z Legią. Dziś w szatni Lecha to on jest najbardziej utytułowaną osobą, większość piłkarzy Lecha nie zdobyła jeszcze w futbolu żadnego poważnego trofeum. - Mam nadzieję, że w poniedziałek takich ludzi będę miał w szatni ponad 20 - dopowiada Skorża. Lech zagra w środę w Zabrzu o obronę pozycji lidera - ma w tej chwili punkt przewagi nad drugą Legią. Trenerzy "Kolejorza" niby skupiają się tylko na swoim spotkaniu, ale jednocześnie będą śledzili przebieg pojedynku Lechii z Legią. - To jeden z elementów strategii. Może się zdarzyć, że Legia będzie remisowała, a w naszym meczu na ostrzu noża remis też okaże się bezcenny. Nasłuch z Gdańska nie jest najważniejszy, ale przez cały czas będę wiedział, jaka tam jest sytuacja - mówi Skorża. Piłkarze Lecha mają się jednak skupić wyłącznie na swoim spotkaniu. - Gdyby myśleli, że może Lechia im pomoże, mogliby doprowadzić do katastrofy. Nasze myśli biegną wyłącznie w kierunku boiska w Zabrzu, liczymy tylko na siebie i wiemy, że zwycięstwo w tym spotkaniu i w kolejnym da nam gwarancję wygrania ligi. Tego się trzymamy - przyznaje Skorża, który jest zbudowany tym, jak poprawia się atmosfera w jego szatni. - Muszę powiedzieć, że jestem zbudowany, jak ta szatnia się zmienia. To coś, co poza tytułami i medalami jest dla trenera najważniejsze. Jak widzę tego Paulusa, który osiem miesięcy temu był czwartym obrońcą w zespole, a dziś jest najlepszym w lidze. Albo jak widzę postęp młodych: Kędziory, Linettego, Kownackiego czy do jakiej roli dorósł w szatni Trałka... To na zawsze pozostaje w pamięci, to sens mojej pracy. Ci ludzie dojrzewają jako piłkarze i jako drużyna. Ten moment będzie w przyszłości bardzo pozytywnie procentował - twierdzi trener Lecha. Lech wyjechał do Zabrza we wtorek tuż po godz. 14. W kadrze meczowej zabraknie tylko kontuzjowanych: Gergoe Lovrencsicsa i Jasmina Buricia. Po pauzie za żółte kartki wraca Barry Douglas, zaś po przerwie za wykluczenie z meczu w Gdańsku - Dariusz Formella. Początek spotkań w ostatniej kolejce - w środę o godz. 20.30. Andrzej Grupa