Na pół godziny przed początkiem finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym puste sektory za bramkami, które zająć mieli fani Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa, jeszcze nie budziły zdziwienia, aczkolwiek zazwyczaj kibice zajmowali je już podczas rozgrzewki swych pupili. Gdy do spotkania zostało 10 minut, jasne stało się już, że mamy do czynienia z sytuacją anormalną. Sektor kibiców Rakowa Częstochowa z wolna się zapełniał, ale ten przeznaczony dla fanów Kolejorza pozostawał pusty. Kilkanaście tysięcy fanów Lecha tłoczyło się wciąż pod bramami, które mogli sforsować, ale bez zabronionych flag wielkogabarytowych. Zakazały tego władze samorządowe Warszawy na podstawie stanowiska komendy miejskiej straży pożarnej. Dla kibiców Lecha decyzja była niezrozumiała, jako że takich flag używają na co dzień na swoich meczach. Mimo odwołań i apeli do policji władz warszawskich decyzja nie została zmieniona. Jej punktem wyjścia jest zagrożenie bezpieczeństwa np. przeciwpożarowe, ale nieoficjalnie wiadomo, że użycie tych flag do opraw utrudnia działanie monitoringu. Przed meczem kibice Lecha nie weszli na stadion z wielkogabarytowymi flagami i to było wyjaśnienie pustki na ich sektorze. Lecha dopingowała tylko mała grupa fanów z sektorów neutralnych. Naprzeciw stanęła liczna czerwona armia fanów Rakowa, którzy na widok pustego sektora rywali zawołali: - Piłka nożna dla kibiców! Skandal w finale Pucharu Polski. Reakcja kibiców Następnie rozpoczęło się skandowanie wymierzone w policję, władze Warszawy, prezydenta Trzaskowskiego oraz PZPN i prezesa Cezarego Kuleszę, chociaż ten odciął się na Twitterze od tej decyzji i zapowiedział nawet, że to może oznaczać koniec organizacji finałów Pucharu Polski w Warszawie. Kibice albo tego nie czytali, albo uznali, że to i tak za późno, skoro teraz się zgodził. - Co to za finał, Kulesza, co to za finał? - skandowali kibice na Narodowym, a podobne hasła wznosili też ci, zgromadzeni wciąż pod bramami, nad którymi krążyły policyjne śmigłowce. Ryk wirników helikoptera słychać było cały czas podczas meczu, a spiker na Stadionie Narodowym dywersyfikował informacjami np. o programie meczowym, rysie historycznym czy równie przydatnymi detalami. W końcu informacje tego typu się skończyły i zamilkł, nie zagłuszając więcej reakcji widzów. Wreszcie przeczytał komunikat: - Informujemy, że Polski Związek Piłki Nożnej podjął niezbędne działania zmierzające do zmiany decyzji administracyjnych. Podjęte decyzje nie były zależne od PZPN. Odpowiedziała mu kaskada gwizdów i wyzwisk oraz dalsze skandowanie: - J... PZPN! Co to za finał, Kulesza, co to za finał?! Raków objął prowadzenie w chwili, gdy Lech Poznań nie miał wsparcia swych kibiców, za to jego nieśli częstochowscy fani. Dalej mecz odbywał się w atmosferze pogrzebowej, przy bardzo skromnym dopingu. Niestety już po rozpoczęciu spotkania rozpoczęły się walki z policją. Pod stadionem użyto gazu łzawiącego. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Rakowa Częstochowa 3:1.