To walka o sprawy osobiste, którą teraz musi podjąć Maciej Skorża. Zarazem walka o priorytety, wśród których Lech Poznań na pewno znajdował się wysoko. Nie dlatego tylko, że prowadzenie go było pracą trenera Skorży, ale przede wszystkim wyzwaniem polegającym na potężnych zmianach jakie zaszły w głowach kibiców Lecha. Po latach niepowodzeń i porażek, przy pustej gablocie nie widzieli nadziei na to, że się to kiedyś zmieni. Zmieniło się. CZYTAJ TAKŻE: Szokująca doniesienia z Poznania. Lech walczył o Macieja Skorżę Sam Maciej Skorża podkreślał, że ta praca była inna niż poprzednie, a zdobyty z Lechem tytuł - najtrudniejszy. Dzisiaj widzimy i rozumiemy, dlaczego. Nie tylko z powodu owych ogromnych oczekiwań i presji, narzuconych Lechowi po siedmiu chudych latach na czas jego 100-lecia. Sam Maciej Skorża prowadził Kolejorza do mistrzostwa pod presją osobistych problemów, które teraz musi rozwiązać. Maciej Skorża i jego siwe włosy Podczas ostatniej konferencji prasowej Macieja Skorży, na którą ten zjawił się wraz z całym sztabem, aby podkreślić pracę wszystkich jego członków i pokazać ją opinii publicznej (a także, jak już wiemy, pożegnać się), postanowiłem zadać pytanie o włosy szkoleniowca. Sporą popularność w internecie zrobiło bowiem zestawienie zdjęć Macieja Skorży z chwili, gdy obejmował rok temu pracę w Kolejorzu z obecnymi. Widać było, jak bardzo posiwiał. Wszystkim wydawało nam się, że to z powodu trosk i trudów pracy w Poznaniu. Kiedy więc zdobył mistrzostwo, wydawało się że można o ową siwiznę zapytać już dla rozluźnienia, z pewnej perspektywy. Nie było perspektywy, a powodem siwizny szkoleniowca mogły okazać się powody znacznie poważniejsze niż Lech i walka w lidze. I są sprawy ważniejsze od tego. - Cóż, mam już pięćdziesiąt lat - odparł tylko Maciej Skorża bez wchodzenia w detale. Lech Poznań bez trenera Skorży. Bez szczegółów Te detale to sprawa o tyle istotna, że stanowią najbardziej delikatną część odejścia tak szanowanego szkoleniowca. Ciekawość ludzka jest ogromna, a rolą dziennikarzy jest dostarczać informacji. Tu jednak oznaczałoby to wejście w bardzo prywatną sferę życia człowieka, do czego nie jesteśmy uprawnienia nawet faktem, że jest osobą publiczną. To dla mnie bardzo trudna chwila, bowiem w związku z tym nie mogę podawać szczegółów powodów odejścia trenera, aby jego prywatność uszanować. Ludziom odpowiadać trzeba, że "problemy osobiste" i na tym poprzestańmy. Na całe szczęście ludzie to rozumieją. Także to, z czym Maciej Skorża musiał się zmagać przez ostatnie miesiące i jaki ciężar niósł wraz z walką o tytuł dla Lecha. Teraz to widzimy. W całej zgniliźnie współczesnego świata, który nakazuje wtykać nos wszędzie i dopytywać o wszystko, postawa kibiców Lecha wobec trenera Skorży w poniedziałek wieczorem mnie zbudowała. Dostałem wiele informacji nie tyle z domaganiem się szczegółów, co z prośbą o przekazania wsparcia. To się nazywa szacunek i poszanowanie prywatności człowieka, który tak wiele dał Poznaniowi i Wielkopolsce i która teraz pogrążyła się w smutku. Z powodu Lecha? Przede wszystkim z tego powodu, że człowiek, którego lubią i cenią ma poważne kłopoty. - Jesteśmy chyba jacyś przeklęci - usłyszałem wczoraj w klubie Lech Poznań, gdzie na razie nikt nie wie, co dalej i nie ma nawet zarysu kandydata na zastąpienie Macieja Skorży. Nie powiedziałbym, że przeklęci. To lekcja życia, pokazująca że są rzeczy ważniejsze niż sport, a sport pozwala je uwypuklić i wyciągnąć z ludzi to, co w nich najwrażliwsze.