Nie tak miały wyglądać emocje w walce o tytuł najlepszej drużyny w kraju. Po pechowej porażce w Warszawie Lech nie zdołał się już pozbierać i ostatecznie oddał pierwszą lokatę bez walki. "Górale" z Bielska-Białej mają zaś się z czego cieszyć. Gdyby stracili w stolicy Wielkopolski punkty, mogliby się witać z pierwszą ligą. A tak mają szansę przeskoczyć w tabeli co najmniej dwie drużyny. Lech niby rozpoczął to spotkanie z wielkim zaangażowaniem, ale już w pierwszych minutach dwukrotnie został skontrowany. Najpierw świetną sytuację zmarnował Marcin Wodecki - strzelił obok dalszego słupka. Po chwili blisko powodzenia byli Robert Demjan oraz Fabian Pawela - ich strzały były jednak blokowane. Lech rozpędzał się bardzo wolno. Ostatecznie i tak prawie wszystkie jego akcje finalizował strzałami Łukasz Teodorczyk. Jakość tych uderzeń była jednak słaba - każda kolejna akcja reprezentanta kraju wywoływała coraz większe zniecierpliwienie na widowni. Gdy Teodorczyk opuszczał boisko w 59. minucie, został pożegnany gwizdami i buczeniem. Goście byli bardzo groźni przy stałych fragmentach gry. W 20. minucie zdobyli zresztą w ten sposób gola. Po dośrodkowaniu Krzysztof Kotorowski za blisko wypiąstkował piłkę, Bartłomiej Konieczny przewrotką zagrał ją przed bramkę, a tam stał Pawela. Z bliska skierował futbolówkę do siatki. Później szansę na podwyższenie wyniku miał jeszcze Wodecki, ale tym razem górą był Kotorowski. Gospodarze dopiero w ostatnich dziesięciu minutach przed przerwą zaczęli grać tak, jak do tego przyzwyczaili. Sporo więc było akcji skrzydłami, głównie tam, gdzie biegał Gergo Lovrencics. Nieźle dogrywał Kasper Hamalainen, ale w "Kolejorzu" brakowało egzekutora. Takim nie był Teodorczyk, który w 37. minucie zmarnował sytuację sam na sam z Richardem Zajacem. Po nim w poprzeczkę uderzył jeszcze Lovrencics. Losy spotkania rozstrzygnął tuż przed przerwą duet Demjan - Pawela. Ten pierwszy jednym zwodem minął Tomasza Kędziorę i Huberta Wołąkiewicza, a później przez tego pierwszego został sfaulowany. Drugi wykorzystał jedenastkę - uderzył mocno pod poprzeczkę. - Gdzie wasz honor i ambicja? - krzyczęli kibice Lecha, gdy piłkarze w niebiesko-białych strojach pojawili się na boisku. "Kolejorz" w drugiej połowie miał przewagę, ale jego atak pozycyjny nie dawał żadnego rezultatu. Zajac musiał się sprężyć dwa razy - najpierw w 50. minucie, gdy Hamalainen uderzał z woleja, a później w 68. minucie po strzale Murawskiego zza pola karnego. Podbeskidzie atakowało rzadko, skupiło się na obronie korzystnego dla siebie wyniku. Pewnie o tym spotkaniu wszyscy by dość szybko zapomnieli, gdyby w 81. minucie nie doszło do bardzo przykrego w skutkach zderzenia Zajaca z Karolem Linettym. 18-latek z Lecha wyskoczył do piłki tuż za linią pola karnego gości, Zajac zrobił to samo. Zderzyli się głowami - Linetty nie podniósł już się z murawy. Karetką został odwieziony do szpitala. Lech pogrzebał szansę na mistrzostwo Polski. Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek szampany mogą otwierać w Warszawie. Legia po raz dziewiąty w historii zdobyła tytuł najlepszej drużyny w kraju. Stołeczny zespół ma sześć punktów przewagi nad Lechem, który nie ma już szans jej wyprzedzić. "Wojskowi" mają bowiem lepszy bilans bezpośrednich spotkań - w listopadzie wygrali w Poznaniu 3-1, a tydzień temu pokonali u siebie najgroźniejszego rywala w walce o tytuł 1-0. Powiedzieli po meczu: Czesław Michniewicz (trener Podbeskidzia): "Jadąc do Poznania mówiłem zawodnikom, że trzeba wziąć tabletki na zawroty głowy, bo czeka nas trudny mecz, w którym przez większość czasu będziemy gonić za piłką. Ale mądrze się przesuwaliśmy i nie dopuszczaliśmy do groźnych sytuacji. Mieliśmy dziś trochę szczęścia, bo w dwóch ostatnich meczach nam go zabrakło. Wiedzieliśmy, że nastawienie Lecha po remisie Legii w Łodzi będzie bojowe i że zrobią wszystko, by zmniejszyć te straty i spróbować powalczyć o mistrzostwo Polski. Choć spodziewałem się, że rywale stworzą sobie więcej. Myślę, że jeśli chodzi o zaangażowanie i chęci, byliśmy dzisiaj równorzędnym rywalem dla gospodarzy. Mariusz Rumak (trener Lecha): "Nie wydaje mi się, że było to bardzo słabe spotkanie w naszym wykonaniu, ale popełniliśmy błędy, jakie nie powinny nam się przytrafiać. W drugiej połowie pokazaliśmy więcej determinacji i jakości na boisku, ale nie przełożyło się to na bramki. Kusiło mnie, żeby dokonać zmiany już w przerwie, ale po męskiej rozmowie z zawodnikami chciałem dać im jeszcze szansę w drugiej połowie. Jeśli chodzi o zdrowie Karola Linetty, to podczas zderzenia nie stracił on przytomności na boisku, ale ma głęboką ranę na czole". Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-2 (0-2) Bramki: 0-1 Pawela (21.), 0-2 Pawela (45. - rzut karny) Żółta kartka - Lech Poznań: Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz, Luis Henriquez, Łukasz Trałka. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Błażej Telichowski, Damian Chmiel, Bartłomiej Konieczny. Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 19˙361. Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Gergo Lovrencsics, Łukasz Trałka, Kasper Hamalainen, Rafał Murawski, Aleksandar Tonew (70. Vojo Ubiparip) - Łukasz Teodorczyk (59. Karol Linetty, 86. Szymon Drewniak). Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Tomasz Górkiewicz, Dariusz Pietrasiak, Bartłomiej Konieczny, Błażej Telichowski - Damian Chmiel, Adam Deja (90+3. Michal Piter-Bucko), Fabian Pawela (77. Marek Sokołowski), Anton Sloboda, Marcin Wodecki - Robert Demjan. Autor: Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy