<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2017-2018,cid,3" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy</a> W poprzednim sezonie w Lotto Ekstraklasie i Pucharze Polski Majewski zdobył łącznie 10 bramek i miał 10 asyst. W obecnym wystąpił w 19 spotkaniach, zdobył zaledwie trzy bramki (dwie w Lidze Europejskiej i jedną w Ekstraklasie). To trochę marny dorobek, jak na ofensywnego środkowego pomocnika. Słabsza dyspozycja piłkarza we wrześniu spowodowała, że stracił nawet miejsce w składzie Lecha. Wydaje się jednak, że najgorsze już za Majewskim. - Już w meczu z Wisłą szedłem w dobrym kierunku, na pewno odzwierciedleniem tego będą bramki, asysty i nasze punkty. Nawet jeśli zawodnik jest w dobrej formie, a drużyna nie wygrywa, to nie można tego pozytywnie rozpatrywać. Na tym się właśnie skupiam, na zespole, a nie na indywidualnych kwestiach. Pracuję i wiem, czego mi trzeba i do czego powinienem dążyć - zapewnia piłkarz, który wierzy, że mimo wszystko stać go na powtórzenie dorobku z poprzedniego sezonu. - Wtedy po pierwszej rundzie też miałem chyba tylko jednego gola. Trochę meczów jeszcze zostało - mówi. Wielu kibiców Lecha uważa jednak, że Lech prezentuje się lepiej, gdy rolę ofensywnego środkowego pomocnika pełni Darko Jevtić. Gdy trener Nenad Bjelica wystawia tam Majewskiego, Jevtić zostaje przesunięty na lewą stronę. - Może tak z zewnątrz wygląda, że jest tu jakiś konflikt interesów, ale ja jestem taki chłopak, co się lubi dogadać. Gdy ja nie grałem, to grał Darko, a ktoś inny na boku. Mamy wielu zawodników o podobnej charakterystyce, jest jeszcze Mihai Radut i Maciej Gajos. To trener decyduje, kto z nas gra. Jak uzna, że trzeba coś zmienić, to nic się nie stanie. Gdy nie grałem, to się nie obrażałem, zakasałem rękawy i robiłem swoje - przyznaje Majewski. Wszystko wskazuje na to, że w sobotę w Niecieczy Bjelica znów postawi na Majewskiego w roli dziesiątki, a na bokach zagrają Jevtić i Maciej Makuszewski. Lech będzie musiał zapewne atakować, bo wątpliwe, by do szturmu ruszyła Sandecja Nowy Sącz. - Podejrzewam, że to będzie podobne spotkanie do tego u nas na początku sezonu. Tyle że jak weźmiemy pod uwagę statystyki, utrzymanie przy piłce, strzały, to te spotkania z Wisłą czy Górnikiem dominowaliśmy. Z Górnikiem może trochę inaczej to wyglądało, ale Wisłę zdominowaliśmy całkowicie. Mieliśmy z tego tylko remis. Podejrzewam, że Sandecja też tak może grać. Mieliśmy jednak swoje treningi, na których przygotowywaliśmy schematy na sobotę i będziemy gotowi. Fajnie by było, gdybyśmy tym razem już zapunktowali - dodaje piłkarz Lecha. Aby wreszcie trochę postrzelać, Bjelica zorganizował swoim piłkarzom sparing z czwartoligową Tarnovią Tarnowo Podgórne, wygrany aż 7-0. - To są jakieś stare powiedzonka, że jak ktoś strzela w sparingu, to w meczu nie strzeli. Ja to odbieram zupełnie inaczej. Sparing był właśnie po to, aby się odblokować i na tle zawodników teoretycznie słabszych, z niższych lig, drobić sporo schematów z treningów. Pokazaliśmy, że potrafimy strzelać i teraz musimy to przenieść na ligowe boiska - kończy gracz Lecha. Początek spotkania Sandecji z Lechem - w sobotę o godz. 18. <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/sandecja-lech-poznan,4990" target="_blank">Interia zaprasza na tekstową relację na żywo z tego meczu</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/sandecja-lech-poznan,id,4990" target="_blank">Tutaj znajdziesz relację na żywo na urządzenia mobilne</a> Andrzej Grupa