Raków Częstochowa obronił Puchar Polski - wygrał na Stadionie Narodowym z Lechem Poznań 3-1 (2-0). W dwóch ostatnich sezonach bilans spotkań między tymi zespołami to dwa remisy i cztery triumfy częstochowian. Ľubomír Šatka: Popełniliśmy proste błędy Sam mecz z Rakowem Lech rozpoczął dobrze - przez pięć minut dominował, przebywał w okolicach pola karnego rywali. Jednak już w 6. minucie dwa błędy w jednej akcji popełnił Ľubomír Šatka - słowacki stoper Lecha najpierw nie utrzymał linii spalonego przy dalekim podaniu do Vladislavsa Gutkovskisa, a później pozwolił Łotyszowi oddać strzał. A przecież było wielce prawdopodobne, że napastnik Rakowa "ucieknie" na prawą nogę i w taki sposób spróbuje zaskoczyć z szesnastego metra Mickeya van der Harta. To o tyle dziwne, że przecież w pięciu wcześniejszych spotkaniach Pucharu Polski defensorzy Lecha nie pozwolili rywalom na strzelenie choćby jednego gola. - To prawda, chciałem zostawić go na ofsajdzie, widziałem, gdzie jest ustawiony Antonio Milić. Wtedy też zagrali tę długą piłkę, a później nie zdążyłem go zablokować - mówił później Šatka, który zapewne straciłby miejsce w wyjściowej jedenastce, gdyby do sprawności zdążył wrócić Bartosz Salamon. W 36. minucie Raków prowadził już 2-0, a na trafienie Mateusza Wdowiaka złożyła się cała seria błędów defensywy Lecha. Po pierwsze - piłkę stracił Joel Pereira, który się poślizgnął i kopnął prosto do rywala. Po drugie wreszcie: obaj środkowi defensorzy, czyli Šatka z Miliciem, byli daleko na połowie Rakowa, a linię spalonego niemal na środku boiska próbowali utrzymać pomocnicy: Jesper Karlström i Jakub Kamiński. Ten drugi był bliżej bramki Lecha niż Wdowiak, stąd nie było mowy o spalonym. - To też nasze błędy indywidualne, bo próbowaliśmy złapać rywali na spalonym. Jestem rozczarowany, bo dobrze przygotowaliśmy się do tego meczu, a popełniliśmy takie dwa błędy. Potem nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, a nawet jak już było 1-2, to nie byliśmy w stanie odwrócić losów tego meczu - dodał Słowak. Ľubomír Šatka: Brakowało nam wsparcia kibiców Obrońca "Kolejorza" nie chciał komentować decyzji kibiców o rezygnacji z możliwości wejścia na stadion, gdy odmówiono im możliwości wniesienia flag. Stwierdził tylko: - Brakowało nam ich wsparcia.Słowak zapewnił też, że Lech będzie się jeszcze bił o mistrzostwo Polski z Rakowem, a do zakończenia sezonu pozostały jeszcze tylko trzy kolejki. - W szatni już powiedzieliśmy sobie, że sezon się nie kończy i mamy jeszcze trzy bardzo ważne mecze przed sobą - przyznał. Pierwszy z tych meczów - już w niedzielę z Piastem Gliwice, który jest niepokonany od jedenastu spotkań.