Salamonaż do marca był w Lechu "niezniszczalny" - grał wszystko od deski do deski. Z jednym wyjątkiem, gdy zachorował i na kilka dni musiał być odizolowany. W marcu zaczęły się jednak kłopoty. Najpierw doznał urazu kolana w ligowym meczu z Wisłą Kraków, ale wtedy skończyło się na strachu. Pechowa kontuzja podczas meczu reprezentacji. Przerwa miała być krótka Piłkarza do reprezentacji powołał jednak Czesław Michniewicz i w towarzyskim starciu ze Szkocją Salamon wyszedł w podstawowym składzie. W Glasgow lechita doznał jednak urazu mięśniowego - w klubie zakładano, że doświadczony obrońca zdąży wykurować się na koniec sezonu. Pojechał z zespołem na finał Pucharu Polski, ale w żadnym z ostatnich spotkań nie znalazł się w kadrze meczowej. I nie był to przypadek - piłkarz nie mógł wrócić do treningów, bo wciąż czuł ból. Konsultował się w kilku miejscach w Europie, wyniki badań diagnostycznych były bardzo dobre, a jednak sam zawodnik miał duże wątpliwości. W czerwcu znów próbował trenować, ale szybko odpuścił. - Moja rehabilitacja nie przeszła odpowiednio, straciliśmy dużo czasu, mogłem być w dużo lepszym punkcie niż jestem teraz. Gram z bólami, nie jestem jeszcze gotowy do gry, ale staram się grać. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - mówił w połowie czerwca. Przypuszczał, że w trakcie procesu leczenia gdzieś został popełniony błąd. Sytuacja się nie zmieniała w kolejnych tygodniach, Lech miał ogromne problemy na środku obrony, musiał tam wystawiać zawodników z innych pozycji. 12 września stoper "Kolejorza" napisał w mediach społecznościowych: Teraz jestem na konsultacji we Włoszech, usłyszałem, że jeszcze kontuzja nie jest zaleczona, przy odpowiedniej pracy za 6 tygodni powinienem rozpocząć treningi z drużyną...". Dodał też, że to dla niego bardzo trudny okres i ma nadzieję, na powrót do piłki. Bartosz Salamon znów trenuje - ważny moment dla całego Lecha Minęło sześć tygodni i oto Salamon pojawił się na treningu zespołu. Lech zamieścił nawet film z tego momentu. Reszta drużyny przywitała obrońcę oklaskami, a trener John van den Brom życzył mu powodzenia. - Chłopaki, mam nadzieję, że nie zrujnuję wam treningu. Postaram się dać wszystko - żartował Salamon. Bartosz Salamon w tym roku nie pomoże jednak poznańskiej drużynie, bo po tak długiej przerwie będzie musiał też dość długo wracać do odpowiedniej formy. Lechowi zostało jeszcze pięć spotkań - trzy w Ekstraklasie i dwa w Lidze Konferencji. Pierwsze z nich - już w czwartek w Wiedniu z Austrią. "Pierwszy pełny trening z drużyną za mną, to dopiero początek, jestem daleki od normalnej dyspozycji, ale ciężką pracą każdego dnia powoli odbuduję formę" - napisał w mediach społecznościowych Bartosz Salamon.