O godzinie 17. przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu dojdzie do pojedynku "Kolejorza" z Legią Warszawa. Na pewno jest to hit ósmej kolejki ekstraklasy. - Legia, zdaniem Piotra Reissa, jest obecnie silniejsza czy słabsza niż w latach ubiegłych? - Ciężko mi powiedzieć, ocenić. Na pewno są ostatnio na fali, bo wygrali pięć ostatnich meczów z rzędu, grają skutecznie i nieprzypadkowo są liderem tabeli [po sobotnich spotkaniach przodownictwo objęła, być może tymczasowo, Polonia Warszawa - przyp. red.]. My gramy jednak na własnym boisku, gdzie nie wypada nam przegrywać, a zwłaszcza przy takiej publiczności. Chcemy jutro wygrać i przerwać dobrą passę Legii. A grając tak jak ostatnio, czyli szybko, z dużym polotem i do końca mamy na to bardzo realne szanse. - To że Legia Warszawa jest obecnie liderem rozgrywek to dla Ciebie jest duże zaskoczenie? - Nie, Legia zawsze należała do ligowej czołówki, a teraz to tylko potwierdza. Wykorzystała też to, co mogła wykorzystać. Myślę jednak, że teraz wszystko się wyrówna, że włączy się do gry Wisła Kraków, Lech Poznań, może też inni, zobaczymy. Liga dopiero rozkręciła się. - Grałeś już wiele meczów z Legią, a który z nich najbardziej pamiętasz, wspominasz? - Było ich dużo, naprawdę. Najbardziej to chyba ten ostatni ligowy. Pamiętam też mecz sprzed 14 laty, gdzie Jacek Dembiński strzelił gola. Wspominam też ciepło rok 1998, gdy ja Legii strzeliłem trzy gole. Nie zapomnę też, gdy w Warszawie wygrywaliśmy Puchar Polski, tam też wręczano nam pamiątkowe medale. Piękne chwile, naprawdę. Mam nadzieję, że kolejna z takich chwil dojdzie mi do kolekcji w niedzielę.