To znak czasu - kiedyś mieliśmy pyskówki po porażkach polskich klubów z azerskimi, jak chociażby po pamiętnym starciu Lecha Poznań z Interem Baku w 2010 roku, gdy Jacek Zieliński wołał o dziennikarzy: Czego chcecie? Żebym tu popełnił harakiri?! Lech Poznań wygrał, nerwowo w Karabachu Teraz pyskówka ma miejsce, gdy zespół azerski przegrywa z polskim. Tak było po meczu Karabachu Agdam, który uległ Lechowi w Poznaniu 0-1. Trener Gurban Gurbanow musiał wtedy stawić czoła dziennikarzom przybyłym z Azerbejdżanu. Najpierw zaatakowali go po azersku o kwestie, które ich rzecznik prasowy nazwał "administracyjnymi", a na które doświadczony szkoleniowiec nie chciał odpowiadać. Następnie padły zarzuty związane ze słabą grą Karabachu w tym meczu. - Dlaczego pozbywacie się dobrych graczy? - nacierał jeden z dziennikarzy. - Jak taki klub jak Karabach może nie zatrzymać dobrych zawodników? - Gdyż w ich miejsce przychodzą lepsi - mówił Gurban Gurbanow i apelował: - Mniej agresji, proszę. Dziennikarze posłuchali. Konferencja złagodniała, ale trener Karabachu musiał kilkukrotnie zaznaczyć: - Przestańmy się tak martwić. Obiecuję, że w Baku zagramy lepiej. Chociaż Lech wygrał pierwszy mecz, to szanse na awans obu ekip oceniam nadal na 50/50. Byliśmy ze sobą przez dwa tygodnie na zgrupowaniu w Austrii i może nie było to dość czasu, aby przygotować się jak trzeba. Niemniej i tak uważam, że zagraliśmy lepiej niż się spodziewałem na tym etapie. W Baku będzie lepiej, obiecuję.