Raków Częstochowa, Pogoń Szczecin i Lech Poznań to właściwie już jedyni kandydaci do mistrzostwa Polski, każda strata punktów przez którąkolwiek z tych ekip może mieć już wielkie znaczenie. Lech dwa tygodnie temu przegrał na własnym stadionie z Rakowem 0-1, co spowodowało, że spadł z pierwszego miejsca na trzecie. Trener Rakowa Marek Papszun miał po tamtym spotkaniu pretensje do arbitra Damiana Sylwestrzaka, że pokazał niesłuszną żółtą kartkę jego obrońcy Giannisowi Papanikolau - i miał tu rację. Uwagi szkoleniowca wzbudziła też jedna z sytuacji w polu karnym Lecha - zdaniem Papszuna można było wtedy podyktować rzut karny dla jego drużyny, ale było to raczej zdanie odosobnione. Przed tygodniem sędziowie popełnili też błąd w spotkaniu Wisły Kraków z Lechem, gdy "Biała Gwiazda" zdobyła gola na 2-0, a arbiter Tomasz Kwiatkowski odgwizdał faul Zdenka Ondráška na Filipie Bednarku. Do tego w poniedziałek nawiązał Papszun - na konferencji prasowej po spotkaniu swojego Rakowa ze Stalą Mielec. - Faworytem numer jeden do tytułu jest Lech, bo ma kadrę by to mistrzostwo zrobić. I jeszcze dziwne rzeczy się dzieją z sędziowaniem, co mnie też martwi. Bo wydaje mi się, że jest to... dziwne po prostu - mówił Papszun, uważnie dobierając słowa. - To co się działo w naszym meczu, co się działo wczoraj, dziwne historie. Zobaczymy, w którym kierunku pójdzie to dalej - tłumaczył szkoleniowiec. Maciej Skorża: Nie zamierzam iść tą drogą W piątek na te słowne zaczepki zareagował trener Lecha Maciej Skorża, który był wyraźnie zniesmaczony sugestiami, że arbitrzy celowo pomagają jego drużynie. - Mam nadzieję, że środowisko sędziowskie jest odporne na tego typu prowokacje i presję. Myślę, że nie będzie to miało wpływu. Jakby przeanalizować wszystkie spotkania i decyzje, co normalne w piłce nożnej, to w przypadku Rakowa też by się pewnie trochę takich sytuacji znalazło. Nie zamieszam jednak iść tą drogą - mówi Skorża i dodaje: - Odkąd wróciłem do Ekstraklasy, to ten aspekt sędziowania się poprawił, a widzę to z perspektywy czterech lat mojej nieobecności. Podoba mi się profesjonalizm sędziów i to, jak pochodzą do meczów. Myślę, że ten element zrobił w naszej lidze duży progres. Nawet w meczach między tymi zespołami sędziowie nie zawsze byli po stronie Lecha. Jesienią 2019 roku Raków przegrał z Lechem 2-3, ale był bliski remisu, w czym też sporą zasługę mógł mieć arbiter Mariusz Złotek. Przy stanie 2-0 dla Lecha podyktował kuriozalny rzut karny dla Rakowa po "faulu" Lubomira Šatki na Miłoszu Szczepańskim, później nie dał karnego Lechowi po zagraniu ręką Arkadiusza Kasperkiewicza, aż wreszcie nie wyrzucił z boiska Kasperkiewicza po wślizgu wyprostowaną nogą w Pedro Tibę. Co ciekawe, Lech z Rakowem może w tym sezonie zmierzyć się raz jeszcze - w finale Pucharu Polski. Stanie się tak, jeśli w swoim półfinale "Kolejorz" ogra 5 kwietnia w Grudziądzu trzecioligową Olimpię, a Raków na swoim stadionie następnego dnia wyeliminuje Legię Warszawa. Lech i Raków grają w sobotę W sobotę oba zespoły rozgrywają mecze ligowe na swoich stadionach - Raków o godz. 15 podejmie Legię (transmisja w Canal+ Sport i TVP Sport), a Lech o godz. 20 zagra z Jagiellonią Białystok (transmisja w Canal+ Sport i Canal+ 4K). Relacje na żywo z obu spotkań na sport.interia.pl Czytaj: o roli Tomasza Kędziory w Lechu Poznań - na jakiej zagra pozycji?