Będzie największą gwiazdą meczu Lecha z Djurgardens. Zna ją cały piłkarski świat. Gdy w Katarze, jako pierwsza kobieta w historii, poprowadziła mecz mundialu, artykuły o niej zamieściły największe dzienniki świata - "New York Times", "Guardian", "El Pais", "L’Equipe". Nie było dużej stacji telewizyjnej, która nie sędzi Frappart nie poświęciłoby chociażby krótkiego reportażu. We Francji są już dwa stadiony nazwane imieniem Stephanie Frappart Frappart przyznaje, że po mistrzostwach świata musiała ograniczyć wyjścia z domu, bo "musiała się zatrzymywać co dwie minuty". Odbierała mnóstwo gratulacji, propozycji znajomości, zaproszeń od kolegów ze szkoły i nieznajomych. We Francji do tej pory nazwano jej imieniem dwa stadiony. Ma mnóstwo ofert od sponsorów. Ale odmawia. Wyłączne prawa do wykorzystywania jej wizerunku w reklamach ma La Poste, francuska poczta. Umowa została zawarta za pośrednictwem i zgodą Francuskiej Federacji Piłkarskiej. Skromna i dyskretna. Nie dzieli się informacjami o swoim życiu Ale międzynarodowej sławy, notorycznych próśb o wywiady, propozycji kontraktów sponsorskich, 39-letniej Francuzce nie przewróciło się w głowie. Chroni swoją prywatność, nie udziela się w mediach społecznościowych. Z dumą mówi, że ludzie niewiele wiedzą o jej życiu prywatnym. Nikomu nie zdradza swoich sekretów. - Jest niezwykle skromna i dyskretna. Czasami zadaję sobie pytanie, czy ona w ogóle wie, jaki dziś wywiera wpływ na piłkę nożną - mówił o niej w "L’Equipe" Emmanuel Bonnet-Ouladj, który pracuje z Frappart w Federacji Gimnastyki i Pracy. Jest maksymalnie skoncentrowana na swojej pracy, liczy się dla niej tylko boisko, szczególnie teraz, gdy jest sławna. Przygotowuje się tak samo do meczu Pucharu Francji z udziałem amatorskiej drużyny Jura-Sud, czy ligowego, w którym gra PSG albo Olympique Marsylia, czy w europejskich pucharach jak ten dzisiejszy z udziałem Lecha Poznań. Frappart przetarła szlak, choć początki były trudne I tak było zawsze odkąd w wieku 13 lat zaczęła sędziować mecze piłkarskie. Wiedziała, że jako kobieta w piłce nożnej musi się wykazać, musi być lepsza od mężczyzn. Przecierała szlaki. - Pewnego razu w Division Honneur (odpowiednik polskiej Ligi Okręgowej) porządkowy zatrzymał mnie przed bramą i zapytał: "A ty dokąd?". Powiedziałam mu, że jestem sędzią tego meczu. Odpowiedział mi: "Nie mogło być nic gorszego niż kobieta". Nie reagowałam na te uwagi. Żyłam w bańce. Byłam całkowicie skupiona na grze, na błędach, których nie chcę popełnić, że nie słyszę co dzieje się wokół - wspominała. Ale upór został wynagrodzony. Doszła do celu. Zawsze była pierwsza. Była pierwszą kobietą sędziującą mecz II ligi francuskiej (w 2014 roku), Ligue 1 (2019), Superpucharu Europy (2019), Ligi Mistrzów (2020), finału Pucharu Francji (2022), mistrzostw świata (1 grudnia 2022). "Nigdy nie płaczę" - mówi Frappart Nie zawsze jest różowo. Jak każdy popełnia błędy. Musiała znieść wiele głosów krytycznych po ostatnim finale Pucharu Francji. Myli się jak każdy sędzia. Ma swoje sposoby, by błędów było jak najmniej. Pracuje nad sobą nie tylko na boisku i bieżni, czytając przepisy, oglądając powtórki meczów. Wielką rolę w jej pracy odgrywa przygotowanie aktorskie. - Ponieważ wiem że w tym zawodzie spojrzenie odgrywa bardzo ważną rolę, muszę poprzez to wysyłać przekaz jeszcze bardziej czytelny niż słowa. Pracuje nad nim: podczas meczów, testuję go przed lustrem, w moim otoczeniu. Istnieje spojrzenie, którym muszę okazać swój autorytet i takie w którym muszę potępić zawodnika albo okazać mu życzliwości i empatię. Mój głos nie jest tak donośny jak u mężczyzny, ale musi być znaczący. Nigdy nie płaczę. Jeśli zawodnik do mnie krzyczy, to doświadczenie nauczyło mnie, że spokojna przemowa obniża napięcie - tłumaczy kulisy swojego warsztatu Frappart. Nigdy nie stara się wykorzystywać swojej płci w sędziowaniu. - Na boisku kobiecość może być atutem w łagodzeniu pewnych konfliktów. Zawsze noszę delikatny makijaż. Nie chcę, żeby on mnie wyróżniał. Gracze muszą widzieć sędziego, a nie płeć - podkreśla. Olgierd Kwiatkowski