Przypomnijmy - we wtorek 4 kwietnia Lech Poznań poinformował, że wpłynęła do niego informacja o wyniku próbki A, która została pobrana w trakcie kontroli antydopingowej u Bartosza Salamona. Cała sytuacja miała miejsce po wygranym 3:0 rewanżowym meczu w Sztokholmie z Djurgardens IF. Według przekazanych informacji, w organizmie Salamona wykryto chlortalidon, substancję stosowaną w leczeniu nadciśnienia, która jednocześnie ma nie mieć wpływu na poprawę zdolności wysiłkowych. "To pierwszy przypadek pozytywnego wyniku testu przy kilkudziesięciu testach, którym nasi zawodnicy byli poddani w ostatnich sezonach. Wyjaśnieniu będzie podlegać to, w jaki sposób wykryta substancja dostała się do organizmu piłkarza. Gracz nie przyjmował jakichkolwiek leków i suplementów diety bez zgody oraz konsultacji sztabu medycznego KKS Lech" - informował poznański klub na swojej stronie internetowej. "Kolejorz" dodawał wówczas, że do czasu wyjaśnienia sprawy Salamon będzie mógł pojawiać się na boisku. Nie został bowiem nałożony na niego zakaz gry. Zapewniał również, że zawodnik ma pełne wsparcie ze strony klubu, a wszyscy zaangażowani postarają się o jak najszybsze zamknięcie tematu. Piłkarze Lecha Poznań pokazali koszulkę Salamona Do wyniku kontroli odniósł się również sam piłkarz. "Ta wiadomość jest dla mnie wielkim zaskoczeniem i kto mnie zna, wie, że jestem bardzo uważny na każdy suplement czy lek, który przyjmuje i zawsze konsultuję go z lekarzem klubu. Wierzę, że wszystko zostanie wyjaśnione i będę mógł spokojnie kontynuować grę bez żadnej przerwy" - pisał Salamon. W czwartek, około 11, na 10 godzin przed pierwszym gwizdkiem ćwierćfinałowego meczu z Fiorentiną, do siedziby Lecha przyszła jednak druzgocąca wiadomość. Zgodnie z decyzją UEFA, Salamon został zawieszony na trzy miesiące, a banicja zaczęła obowiązywać od dnia wydania decyzji. To z kolei oznaczało, że lider drużyny nie mógł wystąpić w potyczce z Włochami. Oburzenia, w rozmowie z telewizją Viaplay, nie krył prezes Lecha Piotr Rutkowski. Mówił, że UEFA wydała decyzję w najgorszym możliwym terminie. Sztab trenerski nie miał już czasu, aby wprowadzić zmiany taktyczne i przygotować zmiennika. Z konieczności w środku obrony zagrał Słowak Lubomir Satka. Piłkarze poznańskiej drużyny dostali zakaz publicznego wypowiadania się na temat zawieszenia Salomona. Postanowili jednak w inny sposób zademonstrować swoje wsparcie dla kolegi. Tuż przed pierwszym gwizdkiem ustawili się do wspólnego zdjęcia, a w centralnym punkcie eksponowali koszulkę z nazwiskiem obrońcy. Lech Poznań zapowiedział odwołanie się od decyzji UEFA. Jakub Żelepień, Interia