GKS odrobił jeden punkt do 14. w tabeli Ruchu Chorzów, ale wciąż traci ich aż dziewięć. Bełchatowianie zremisowali już czwarte spotkanie 0-0, ale trzeba dodać, że aż trzy razy grali z uznanymi w Polsce firmami: Legią, Wisłą i Lechem. Cztery remisy to jednak zaledwie cztery punkty, o dwa mniej niż za dwa zwycięstwa i dwie porażki. - Na pewno jesteśmy zadowoleni z remisu i zdobytego punktu. Większość pewnie uważa, że w naszej sytuacji to mało, ale ja jestem innego zdania, ten wynik wzmocni zespół mentalnie. Zostało nam jedenaście spotkań, łatwo ekstraklasy nie oddamy - mówił po spotkaniu trener Kiereś. Szkoleniowiec GKS był zadowolony z gry swojej drużyny w pierwszej połowie, bo jego piłkarze daleko od bramki rozbijali ataki "Kolejorza". - Po przerwie za łatwo oddaliśmy pole, daliśmy się zepchnąć i przez 25 minut mieliśmy sporo szczęścia. Zubas ratował nas wtedy przed stratą bramki. Ostatnie minuty to było takie fifty-fifty, akcja za akcję. Mieliśmy swoją okazję w 89. minucie, ale Lech miał ich dużo więcej - mówił Kiereś, który chwalił bramkarza Emilijusa Zubasa. Szczególnie za interwencje z ostatnich 10 minut, gdy świetnie obronił strzały Piotra Reissa i Bartosza Ślusarskiego. - Obronił instynktownie, ale on ma tę umiejętność. To bramkarz wysokiej klasy - oceniał szkoleniowiec GKS. Trener Lecha Mariusz Rumak sprawiał wrażenie mocno przybitego. - Ten mecz jeszcze mi się w głowie nie skończył. Mogliśmy przegrać, wysoko wygrać, a skończyło się na 0-0. Tak bardzo chcieliśmy wygrać, że otworzyliśmy się i Bełchatów miał kilka klarownych sytuacji. Emocje moich graczy wzięły wtedy górę - mówił szkoleniowiec poznaniaków. W pierwszej połowie Lech grał bezbarwnie, stworzył tylko jedną znakomitą sytuację, którą zmarnował Kasper Hamalainen. W drugiej połowie poznaniacy mieli już sporą przewagę i około dziesięciu szans na strzelenie bramki. GKS zaś cztery, podczas gdy przed przerwą oddał zaledwie jeden dość groźny strzał. Spore znacznie miała tu zmiana w Lechu, gdy defensywnego pomocnika Szymona Drewniaka zastąpił skrzydłowy Gergo Lovrencics. Oznaczało to także zejście do środka Karola Linetty’ego, a 18-latek znakomicie radzi sobie w roli środkowego pomocnika. To on często przyspieszał ataki "Kolejorza" i zagrywał sporo prostopadłych piłek na skrzydła. Rumak nie chciał oceniać postawy Drewniaka, którego po raz kolejny zmienił w przerwie - podobnie było m.in. w meczach z Polonią Warszawa (0-1), Śląskiem Wrocław (0-3) i Górnikiem Zabrze (0-0). Powiedział tylko, że liczy się także równowaga między grą obronną a ofensywną, a tej - jego zdaniem - w drugiej połowie nie było. - W pierwszej połowie Bełchatów nie miał żadnej sytuacji, a my jedną, którą trzeba bezwzględnie wykorzystać. Mecz się wówczas dla nas dobrze otwiera i jest spokój. A w drugiej połowie my mieliśmy sporo szans, oni też kilka, bo brakowało tej równowagi- mówił. Trener Lecha przyznał jednak, że być może w takim ustawieniu jak w drugiej połowie jego zespół wyjdzie na boisko w następnym meczu. - Proszę wierzyć, że chcieliśmy tak samo zagrać pierwszą połowę jak zagraliśmy drugą, ale nie wyszło. Mieliśmy wyjść wyżej, grać pressingiem, zabierać piłkę. W szatni piłkarze byli źli, ja nawet nie musiałem za dużo mówić, by oni inaczej zareagowali - zakończył trener Lecha. Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy</a>