W Salzburgu Sławomir Peszko przyznał, że ma konkretną ofertę z Bundesligi. Nie chciał wymieniać klubu, ale oświadczył, że na dniach uda się do Niemiec. W niedzielę zmroził mnie jednak telefon Stephana von Nocksa z niemieckiego magazynu "Kicker", który zaczął się dopytywać o Polaka w kontekście 1. FC Koeln. Kolończycy bronią się przed spadkiem. Czy to jest klub w Bundeslidze, w którym można się wybić? Zmartwiło mnie jednak przede wszystkim zdanie kolegi z "Kickera": "FC Koeln chce wypożyczyć Peszkę". Odparłem: "Dummheit" ("głupota"). Jak Peszko może się zgodzić na wypożyczenie?! Nie chciało mi się w to wierzyć. Peszko w tygodniu poleciał do Kolonii, jednego z najpiękniejszych niemieckich miast. Status króla w nadreńskiej metropolii ma Łukasz Podolski, a gra tam również utalentowany reprezentant Polski, Adam Matuszczyk. Z "Poldim" i Adamem łatwiej byłoby o aklimatyzację. Bez dwóch zdań. Jednak zamiast szybkiego podpisu i prezentacji jednego z najlepszych polskich piłkarzy, odbywa się kupczenie. FC Koeln myśli o wypożyczeniu Peszki, bo nie chce mu gwarantować kontraktu w 2. Bundeslidze. Śmieszne? Żenujące! Mój przyjaciel, pisarz Jan Grzegorczyk patrzy na to z jeszcze innej strony. Pełen oburzenia zadzwonił w środę i przez kwadrans "tokował": "Peszko nic z tego nie rozumie, co się wokół niego dzieje. Przecież Lech dał mu niezwykłą szansę. Lecha czeka wydarzenie nadzwyczajne - dwumecz z Bragą, a później, miejmy nadzieję, Liverpool. Za Peszką świetna promocja w Lidze Europejskiej, ale ta przygoda trwa dalej. Kibice żyją klubem, odmawiając sobie innych rzeczy. Miłość kibiców, ich poświęcenie, trwają latami. Ba, przekazywane jest z pokolenia na pokolenie. Piłkarze jednak mają to wszystko za nic. Przychodzi jakiś śmieszny klub z Niemiec i od razu mówią "tak". Problem z tym klubem z Niemiec jest jeszcze taki - Peszko mówi "tak", nawet jak ci Niemcy ciągle się jeszcze krygują. Tego też nie jestem w stanie zrozumieć! Jak może tak postępować zawodnik, który w sezonie 2009/2010 był - obok Roberta Lewandowskiego - najważniejszym piłkarzem mistrza Polski?! To Peszko był "wojownikiem" w szeregach Lecha, który potrafił przełamać rywala. Strzelił osiem bramek, zaliczył 14 asyst. W tym sezonie, w najważniejszych próbach Ligi Europejskiej też był wiodącą postacią, przyczyniają się do historycznego awansu do 1/16 finału. To dlatego napisałem na wstępie, że był w 2010 roku może nawet bardziej znaczącą postacią niż Lewandowski, czy Kuba Błaszczykowski. Szukając usprawiedliwienia dla Peszki w jego afekcie do FC Koeln, poszukałem słowa "najemnik". Niccolo Machiavelli w słynnym "Księciu" tak opisał wojsko najemne: "Ambitne, niekarne, niewierne, odważne wobec przyjaciół, tchórzliwe wobec nieprzyjaciół, nie boi się Boga, nie dotrzymuje wiary ludziom". Nie zważa też na Wiarę Lecha... <a href="http://romankolton.blog.interia.pl/?id=1998586">Dyskutuj na blogu Romana Kołtonia</a>