Poznaniacy mają za sobą ciężki i dość dziwny dzień. Na swoim stadionie zbierali się kwadrans przed siódmą, później trzy godziny spędzili w samolocie do Skopje, a kolejne prawie trzy - pędząc po macedońskich drogach autokarem do Strumicy, gdzie w czwartek odbędzie się mecz. Losy awansu po 4-0 dla "Kolejorza" w Poznaniu są już właściwie rozstrzygnięte, więc starcie Pelisteru Bitola z Lechem mało kogo w Macedonii interesuje. Sześciotysięczny stadion ma się zapełnić co najwyżej w połowie. Na przedmeczową konferencję z udziałem trenera Bjelicy i Macieja Gajosa nie przyszedł żaden z przedstawicieli tamtejszych mediów, było jedynie kilku dziennikarzy z Polski. Zamiast typowej konferencji odbyły się więc indywidualne rozmowy. - Nie będzie mi trudno motywować piłkarzy, bo jeśli grają dla Lecha, to nie trzeba ich motywować. To jest samo w sobie motywacją. Tak musi być jutro. Nie graliśmy za wiele w ostatnim okresie, więc ten mecz też jest jednym z przygotowawczych do sezonu. Każdy piłkarz musi dać w nim maksimum - mówi trener Bjelica. Chorwacki szkoleniowiec zapowiedział, że dokona zmian w składzie. Na pewno jedna z nich nastąpi na środku obrony, bo do Macedonii nie poleciał Emir Dilaver. Możliwe, że partnerem Lasse Nielsena będzie w tej sytuacji... Łukasz Trałka. - Każdy piłkarz musi dostać szansę gry, bo może się zdarzyć, że do końca lata rozegramy aż 16 spotkań. Wszyscy muszą być gotowi do gry - przyznaje Bjelica, który zdaje sobie też sprawę z problemów w obronie. - Zawsze mam drugą opcję. Na pewno na boisku znajdzie się jedenastu dobrych zawodników, a kolejnych siedmiu bardzo dobrych na ławce - dodaje. - No tak, podróż była ciężka, ale nie przyjechaliśmy tutaj oglądać kraju. Teoretycznie może się wydawać, że sprawa jest już rozstrzygnięta, ale my skupiamy się na zadaniach. Nie ma w naszym zespole luźnej atmosfery, musimy zrobić swoje na boisku - przyznaje pomocnik Lecha Maciej Gajos. Można się jednak spodziewać, że Lech nie będzie atakował i forsował tempa - w potwornym upale to raczej ciężkie zadanie. W Macedonii jest gorąco, w porze meczu w Strumicy też ma być 35 stopni Celsjusza. W środku nocy temperatura spada do 20-21 stopni... Poznański trener spodziewa się, że Pelister zagra inaczej niż w Poznaniu. Wtedy zespół z Macedonii zaskoczył również jego. - Grali systemem, którego nie stosowali w żadnym innym spotkaniu, czyli z pięcioma obrońcami, czterema pomocnikami i jednym napastnikiem. Myślę, że jutro wrócą do 4-2-3-1, bo mogą być niebezpieczni w tym systemie. Pokazali to już w końcówce meczu w Poznaniu, gdy mieli jedną czy dwie dobre okazje - ocenia Bjelica, który już na samym stadionie w Strumicy spotkał kogoś znajomego. Okazało się, że to Christian Schmölzer, austriacki delegat UEFA na to spotkanie. - Gdy pracowałem w Klagenfurcie, gdzie wciąż mieszka moja rodzina, to się spotykaliśmy. On był koordynatorem akademii w Klagenfurcie, a je trenerem w Wolfsbergerze - opowiada trener Lecha, który cieszy się z powrotu na Bałkany, choć Macedonię odwiedzał dotąd rzadko. - Do domu stąd mam daleko, choć bliżej niż z Polski. W Macedonii byłem 13 lat temu jako reprezentant Chorwacji. Graliśmy wtedy w Skopje mecz z Macedonią i wygraliśmy 1-0. Ale mam też w tym mieście rodzinę i jestem zadowolony z możliwości przyjazdu tutaj. Początek czwartkowego spotkania w Strumicy - o godz. 17. Andrzej Grupa