Na swoją bramkę ulubieniec poznańskich kibiców czekał ponad cztery i pół roku. Ostatni raz w ekstraklasie trafił do siatki rywali we wrześniu 2008 roku w Łodzi w spotkaniu z ŁKS. Kilka miesięcy później Reiss został zatrzymany przez policję w związku z podejrzeniami dotyczącymi udziału w aferze korupcyjnej. Lech zawiesił swojego zawodnika, a następnie nie przedłużył z nim kontraktu. Kolejne trzy sezony wychowanek "Kolejorza" spędził w innym poznańskim klubie, pierwszoligowej Warcie. Jego powrót do Lecha w sierpniu ubiegłego roku był ogromnym zaskoczeniem. Ale niedzielny mecz z Zagłębiem Lubin był dla niego dopiero szóstym występem w obecnym sezonie. Po strzeleniu bramki w 87 min., która ustaliła wynik spotkania (3-1), Reiss nie ukrywał, że spełnił swoje kolejne marzenie. "Cieszę się, że zdobyłem tę bramkę, bo czekałem na nią kilka dobrych lat. I co najważniejsze, ta bramka pomogła zdobyć nam trzy punkty. Gola dedykuję wszystkim tym, którzy na nią tyle czekali, szczególnie swoim najbliższym. Myślę, że ten ciężar i presja ze mnie zejdzie. To jest jeden ze szczęśliwszych dni ostatnich moich lat. Ale wierzę, że ten najszczęśliwszy mam nadzieję będzie 2 czerwca, kiedy zdobędziemy mistrzostwo Polski, bo to jest naszym celem" - mówił po spotkaniu uśmiechnięty piłkarz. Dla Reissa był to już gol nr 109 w ekstraklasie. Nie ukrywał, że już trochę zapomniał, jak to jest cieszyć się po strzeleniu bramki dla Lecha, szczególnie przed własną publicznością. "To było już takie trochę nieco zapomniane uczucie - jak to jest strzelić gola na Bułgarskiej i podbiec do fanów mojej drużyny. Owszem, w ostatnich latach strzelałem wprawdzie na tym stadionie gole, ale dla Warty. A każdy wie czym był Lech dla mnie od dziecka. A sama bramka - no cóż, muszę podziękować Mateuszowi (Możdżeniowi - przyp. red), który idealnie mi wyłożył, choć sam mógł strzelać. Ja tylko wykonałem zadanie i cieszę się, że nie zawiodłem trenera i kolegów z zespołu" - podkreślił. Po zdobyciu gola jedną z pierwszych osób, która mu gratulowała był młodszy o 19 lat Łukasz Teodorczyk. Nowy nabytek "Kolejorza" wyczyścił strzelcowi bramki buty. "Z tego wrażenia podałem Łukaszowi nie tę stopę. Mówię mu, "czekaj Łukasz, przecież ja strzeliłem z lewej nogi". No i w ten sposób wyczyścił mi oba buty" - żartował Reiss. Pytany, czy zdobyta bramka wzmocni jego pozycję w drużynie i będzie częściej pojawiał się na boisku, odparł: "Trener bardzo dobrze "czyta" mecz i w zależności jak wygląda gra, podejmuje konkretne decyzje. My jesteśmy przede wszystkim teamem i to w tej chwili jest najważniejsze. Mamy świetną atmosferę w szatni, a tylko to sprzyja zrobieniu dobrego wyniku" - podsumował doświadczony piłkarz.