Beenhakker objął reprezentację Polski 11 lipca 2006 roku. Był pierwszym zagranicznym selekcjonerem naszej kadry od ponad 50 lat. Miał wprowadzić zachodnie standardy i wyprowadzić nasz futbol z "drewnianych chatek". To mu się nie udało, ale sukces osiągnął. Był nim historyczny, bo pierwszy polski awans na Euro 2008, po pokonaniu m.in. Belgii i Portugalii. Turniej był już jednak nieudany. Zaczęło się od porażki z Niemcami 0-2. Następnie zacięty, ale też dramatyczny mecz i remis z 1-1 z Austrią. W ostatnim meczu fazy grupowej porażka 0-1 z Chorwacją i pożegnanie z mistrzostwami Europy. Później było już tylko gorzej. Fatalne kwalifikacje do MŚ 2010 i zwolnienie na dwa mecze przed końcem eliminacji. Dla Beenhakkera, praca z reprezentacją Polski, była ostatnią w roli trenera. Później był dyrektorem sportowym m.in. w Feyenoordzie Rotterdam i jego lokalnym rywalu, Sparcie. Najlepsi w kraju, ale znowu bez Ligi Mistrzów. Robert Maaskant dał Wiśle ostatnie mistrzostwo Sukces na krótkim "odcinku" odniósł też Robert Maaskant. Nie miał tak dobrego CV, jak Beenhakker, który przed pracą z kadrą, był czterokrotnie mistrzem Holandii oraz trzykrotnie wygrywał rozgrywki w Hiszpanii, prowadząc Real Madryt. Maaskant nie był tak utytułowany. Ba, w CV miał nawet dwa spadki i to z jednym klubem - RBC Roosendaal. Z tym samym klubem wcześniej wywalczył również awans do Eredivisie. W Polsce, a konkretnie pod Wawelem, do dziś jest bardzo miło wspominany. Na początku drugiej dekady XXI wieku Wisła Kraków nadal była czołową drużyną w kraju. Walczyła się w walce o mistrzostwo Polski i pod wodzą Maaskanta je wywalczyła. Ten tytuł, z 2011 roku, do dziś jest ostatnim, który zdobyła "Biała Gwiazda". Pod wodzą Holendra, na Reymonta miała zagościć upragniona Liga Mistrzów. Bogusław Cupiał postanowił ostatni raz zaryzykować, aby drużyna dostała się do tych rozgrywek. Właściciel klubu zainwestował sporo pieniędzy, ale znowu się nie udało. Po pokonaniu APOEL-u Nikozja, na własnym stadionie, 1-0, w rewanżu "Biała Gwiazda" przegrała 1-3. Do 87. minuty Cypryjczycy prowadzili 2-1, ale taki wynik wystarczał Wiśle do awansu. Wtedy jednak Ailton strzelił swojego drugiego gola w tym meczu, "okradając" z marzeń Cupiała i wszystkich ludzi związanych z krakowskim klubem. Przy Reymonta gościła więc Liga Europy. Udało się nawet wyjść z grupy, ale Maaskant nie dotrwał nawet do końca fazy grupowej. W lidze też wiodło się mu ze zmiennym szczęściem i 7 listopada 2011 roku pożegnał się z klubem. Krótkie przygody Theo Bosa i Ricardo Moniza Byli jednak także holenderscy trenerzy, którzy nie zanotowali sukcesów w Ekstraklasie i w naszym kraju zaliczyli jedynie epizody. Nieżyjący już Theo Bos pracował w Polonii Warszawa bardzo krótko. Poprowadził drużynę zaledwie w pięciu meczach. Niecierpliwy właściciel Józef Wojciechowski, zwolnił go po trzech kolejnych porażkach. Trochę lepiej poszło Ricardo Monizowi, choć też krótko pracował w Polsce. W końcówce sezonu 2013/2014 Holender objął Lechię Gdańsk. W sumie poprowadził zespół w dziewięciu meczach i skończył rozgrywki na czwartym miejscu. Wydawało się, że Moniz będzie dalej pracował w Gdańsku. Po sezonie jednak zrezygnował, tłumacząc się problemami osobistymi. Nie było by w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że kilka dni później objął TSV 1860 Monachium. Jak widać, w większości holenderska myśl szkoleniowa sprawdzała się w Polsce. Optymistą można być także w przypadku nowego trenera Lecha Johna van den Broma. Na swoim koncie ma kilka sukcesów. Największe odnosił w Belgii. W sezonie 2013/14 zdobył mistrzostwo z Anderlechtem Bruksela. Rok temu triumfował w krajowym pucharze z KRC Genk. Szansę na to trofeum u siebie w kraju miał w 2020 roku. Prowadził wtedy Utrecht, który doszedł do finału Pucharu Holandii. 19 kwietnia 2020 roku miał odbyć się mecz z Feyenoordem Rotterdam. Z powodu pandemii koronawirusa spotkania nie rozegrano i nie przyznano trofeum. Teraz, o kolejne sukcesy, van den Brom powalczy w Polsce.