Piłkarze, trenerzy i działacze Lecha mieli opuścić Poznań o godz. 10.30 - we Florencji byliby przed godz. 13. Zanim jednak pojawili się na lotnisku, dostali sygnał, że lot będzie opóźniony o co najmniej trzy godziny. Większość zawodników zostało więc w domach, później mieli stawić się w klubie. Trener Jan Urban nie rozpaczał, mówił, że odwróci po prostu kolejność: obiad przed wylotem, a nie we Florencji. - A później udamy się na trening - twierdził. Okazało się jednak, że problemy z jednym z czujników w wyczarterowanej maszynie są dużo poważniejsze - o godz. 16 wciąż stała ona na lotnisku w Ljubljanie, a lot do Poznania trwa niecałe dwie godziny. Lech poinformował więc, że we Włoszech będzie najprawdopodobniej ok. godz. 22 - i to w bardzo pozytywnych okolicznościach. Zakłada bowiem, że przed godz. 20 będzie mógł wystartować z Ławicy. Ten scenariusz uległ zmianie. Lotnisko Ławica w Poznaniu poinformowało na Twitterze, że Lech zdecydował się na zmianę przewoźnika. Do Florencji poleci samolotem Fokker 100 linii Carpatair. Maszyna ta powinna wylądować w Poznaniu ok. godz. 21, a pół godziny później wyruszy z drużyną Lecha na pokładzie do Włoch. W Toskanii poznaniacy będą około północy. Pierwotnie Lech miał lecieć turbośmigłowym samolotem ATR 72 linii Express Airways. W tej sytuacji sztab szkoleniowy "Kolejorza" odwołał oficjalny trening na Stadio Artemio Franchi, zaplanowany na godz. 19. Trener Jan Urban przeprowadzi zajęcia z zespołem na Inea Stadionie - ich początek o godz. 16.45. Odwołana zostanie także konferencja prasowa z udziałem Jana Urbana i Tomasza Kędziory, ale tu ostateczną decyzję podejmuje UEFA. Andrzej Grupa