Douglas doznał kontuzji w pierwszym spotkaniu z Hapoelem Beer Szewa w Lidze Konferencji - dwa tygodnie temu w Poznaniu. Lech zremisował z wicemistrzem Izraela 0-0, a lewy obrońca wytrzymał na boisku niecałe pół godziny. Został bowiem sfaulowany przez Rotema Hatuela, który korkami wpadł w jego staw skokowy. Sytuacja wyglądała dość poważnie i taką się okazała. Diagnoza wykazała uszkodzenie stawu, które wymagało sześciu tygodni przerwy od zajęć. - Wrócę mocniejszy! - pisał wtedy Barry Douglas w mediach społecznościowych. To bowiem znaczyło, że nie zdąży już zagrać jesienią w żadnym meczu "Kolejorza" - wróciłby akurat wtedy, gdy piłkarze mieli rozpocząć miesięczne urlopy. Barry Douglas wybrał leczenie operacyjne zamiast zachowawczego Piłkarz zdecydował się jednak na jeszcze jedną konsultację, a po niej wybrał leczenie operacyjne. - Specjalista uznał, że tak będzie najlepiej, by naprawić całkowicie zerwane więzadła: strzałkowo-skokowe przednie i strzałkowo-piętowe. Do tego uszkodzona była chrząstka. I oto jesteśmy, w pierwszym dniu powrotu do zdrowia - napisał piłkarz na swoim twitterze. Ingerencja operacyjna oznacza, że przerwa piłkarza w zajęciach jeszcze się wydłuży. Zwykle w takich sytuacjach piłkarz jest gotowy do wznowienia treningów po około dwóch miesiącach, choć czasem pauza wydłuża się o następne dwa-cztery tygodnie. Raczej bez problemu Douglas powinien zdążyć na początek rundy rewanżowej Ekstraklasy, który nastąpi pod koniec stycznia, ale już niekoniecznie na start przygotowań w klubie. Piłkarze Lecha swój ostatni mecz zagrają prawdopodobnie 11 lub 12 listopada w Białymstoku, później dostaną aż miesiąc wolnego. To dlatego, że latem mieli bardzo krótką przerwę po poprzednim sezonie. W trakcie przygotowań Lech poleci na zgrupowanie do Dubaju. Lech Poznań pozostał z jednym lewym obrońcą Pod nieobecność Douglasa trener John van den Brom ma tylko jednego lewego obrońcę - Pedra Rebocho. Bardzo możliwe, że awaryjnie na tej pozycji będzie też występował Alan Czerwiński.