Lech chce wzmocnić swoją ofensywę dwójką piłkarzy - wysuniętym napastnikiem oraz zawodnikiem mogącym grać za jego plecami. Tym pierwszym miałby być właśnie Albańczyk, który nie ma już czego szukać w Polonii Warszawa. Po niedawnym meczu w Bełchatowie Cani został zesłany do drużyny Młodej Ekstraklasy, ale to nie jest na rękę działaczom Polonii, bo piłkarz i tak pobiera najwyższą pensję w zespole. Swój wysoki kontrakt wywalczył sobie na początku roku, gdy jako czołowy strzelec Ekstraklasy podpisał nową umowę z "Czarnymi Koszulami", należącymi wówczas do Józefa Wojciechowskiego. Polonia z chęcią może więc zimą pozbyć się piłkarza, bo w Warszawie i tak jest już "spalony". Cani był w niedzielę na stadionie w Poznaniu, rozmawiał też z osobami decyzyjnymi w "Kolejorzu". Do jakiejkolwiek zmiany klubu może dojść najwcześniej 1 stycznia. Piłkarz, który gry w piłkę uczył się we Włoszech, bardzo dobrze spisywał się w pierwszej części poprzedniego sezonu. Gdy jednak drużynie szło coraz gorzej, stracił nerwy. Pod koniec rozgrywek w dwóch kolejnych spotkaniach - w tym także w Poznaniu - zobaczył czerwone kartki. Pod koniec maja wyjechał na zgrupowanie swojej reprezentacji i słuch po nim zaginął. Gdy w Polonii decydowały się losy klubu, Cani chciał rozwiązać z nią kontrakt argumentując, że klub zalega mu z wypłatami. To się nie udało i w połowie września wrócił do stolicy. Spokoju zbyt długo nie było. Albańczyk wystąpił w pięciu meczach ligowych jako rezerwowy, aż wreszcie w Bełchatowie w doliczonym czasie wywalczył rzut karny. Chciał go wykonywać, choć nie był do tego wyznaczony. Ostatecznie serię zmarnowanych jedenastek (dziś już cztery) przez "Czarne Koszule" rozpoczął Tomasz Brzyski, a Cani obraził jeszcze po meczu trenera Piotra Stokowca, który miał do niego pretensje. Do Warszawy piłkarz nie wrócił już z resztą drużyny, a niedługo później został odesłany do Młodej Ekstraklasy. Być może stamtąd wyciągnie go Lech Poznań - podobnie było z Bartoszem Ślusarskim, którego "Kolejorz" pozyskał z Cracovii. Andrzej Grupa