Lecha Poznań często dosięgały gwałtowne kryzysy i zawirowania, ale ten postępował wyjątkowo szybko. Od dużego optymizmu, chwilami entuzjazmu przed rewanżem ze Spartakiem Trnava w Lidze Konferencji - co podyktowane było dużą przewagą, jaką Lech miał nad Słowakami w pierwszym starciu - po rozpacz, w jakiej fani Lecha pogrążyli się obecnie. Są podłamani nie tylko dwoma porażkami 1:3 ze Spartakiem Trnava i 1:3 ze Śląskiem Wrocław, ale też brakiem stylu, pomysłu na grę i występami na stojąco. Co się stało z Lechem Poznań w tak krótkim czasie? Jeszcze do pierwszego meczu ze Spartakiem Trnava miał on przecież całkiem dobre otwarcie sezonu, z czterema wygranymi i remisem 1:1 z Zagłębiem Lubin, które jakoś tam zamazały dotkliwą klęskę 0:4 z AZ Alkmaar w towarzyskim meczu przygotowawczym. W starciu z zespołem, który wiosną też był w ćwierćfinale Ligi Konferencji ()a nawet dalej). Lech Poznań znalazł się pod ścianą. Decyzja podjęta W jednej chwili wróciły stare demony. Lech zafundował kibicom mecze i sceny, jakie nie miały mieć już nigdy miejsca. Najgorsze od dwóch lat, gdy zbudowane zostało zaufanie fanów do Kolejorza. Budował je Maciej Skorża, który w 2022 roku zdobył mistrzostwo kraju i nie zdołał wpaść po nim w kryzys jak siedem lat temu, gdyż z pracy w Poznaniu zrezygnował. Budował je jego następca John van den Brom, który po sukcesie w Lidze Konferencji już z kryzysem mierzyć się musi. Podobnie jak z zarzutami, że nie przygotował Poznańskiej Lokomotywy dobrze do rywalizacji, a braki fizyczne i mentalne są potężne. Miniony tydzień okazał się zwierciadłem, który wszystko wokół Lecha pokazał w innym ujęciu. Liga Konferencji znów staje się Pucharem Biedronki i pucharem trzeciej kategorii, a sukces w niej jest już deprecjonowany, a nie doceniany. Tak chwalone jeszcze w lipcu transfery są dzisiaj krytykowane, a koronujący Lecha na mistrza fani w okresie kanikuły transferowej mierzą się teraz z brutalną prawda o piłce, w której transfer jest niezbyt istotny i hucpa wokół wzmocnień zaciera prawdę o budowaniu drużyny. Ostatnie dwa lata nie są już postrzegane jako przełom, a jedynie jak esktrawagancja w Lechowym życiorysie. Wyjątek zamazujący prawdę o klubie, którą jest raczej to, co działo się wcześniej. I nadal trwa dyskusja, które z odbić w zwierciadle jest prawdziwe. Lech Poznań gra poniżej możliwości - to standard Lech Poznań od 17 lat buduje nowy klub i jego nowe fundamenty w postaci akademii, szkolenia, nowoczesnego centrum treningowego i zaplecza własnych trenerów i wychowanków. 17 lat to jednak także bardzo dużo na odniesienie sukcesów sportowych wynikających z tych fundamentów. Takich Lech nie ma zbyt wiele. Przez cały czas od zmian właścicielskich w 2006 roku mistrzem Polski był trzy razy, w europejskiej grupie zagrał pięć razy, a Puchar Polski zdobył raz (sic!), co jest absolutnym kuriozum. Wszystko to na przestrzeni 17 sezonów i 17 szans na poprawienie tego bilansu. Przełomowy sezon dla Polski. Czechy, Węgry, Rumunia są w tyle Słowem, od lat Lech gra poniżej możliwości, nawet jeśli raz na jakiś czas występami jak w Lidze Konferencji w 2023 roku robi w tej zasadzie wyłom. Dzięki temu wyłomowi udało się Lechowi bardzo wiele. Potrafił na przykład tak udobruchać kibiców, że ci trzecie miejsce w lidze uznawali często za zadowalające, nawet przy miażdżącej przewadze, jaką mistrz Raków Częstochowa osiągnął nad mistrzem detronizowanym, jakim był Lech. Nawet w obliczu tego, że klub pokroju Lecha w trójce polskiej ligi powinien być w zasadzie na wyjściu. Kryzys w Lechu Poznań ma siłę wodospadu Gwałtowność kryzysów w Lechu i reakcji kibiców jest dla klubu niezwykle groźna. Może bowiem w szybkim tempie rozpętać żywioł, który okazuje się potem samospełniająca się przepowiednią. Może zredefiniować to, co Lechowi się ostatnio udało, podważyć pozycję zarządu i trenera. Rozpętać kolejne piekło. A warto pamiętać, że Lech jest klubem, który ma bardzo niski stopień wychodzenia z kryzysu. Najczęściej ulega mu, taki kryzys go pochłania, spala i zmusza do działań nieplanowanych. Teraz we wrześniu i październiku Lech rozegra bardzo mało spotkań. To może pozwolić mu minimalizować straty i zastanowić się, jak w zasadzie mogło się to wszystko wydarzyć. I dlaczego Lech z drugiej połowy 2023 roku tak bardzo różni się od tego z poprzedniego sezonu, z Mikaelem Ishakiem w pełnej formie, z Bartoszem Salamonem bez zawieszenia, z Michałem Skórasiem i wieloma innymi graczami w gazie.