Lechchciał to spotkanie "odhaczyć" jak najmniejszym nakładem sił. Awans miał praktycznie zapewniony, bo tydzień temu wygrał aż 5-0. Za trzy dni czeka o mecz z rewelacyjną na początku sezonu Wisłą Płock, a za niecały tydzień kolejna daleka wyprawa, tym razem na Islandię. Nie było więc wysokiego pressingu, nie było podkręcania tempa czy ataków większą liczbą graczy. Było szanowanie wyniku i rozbijanie akcji ofensywnych podrażnionego mistrza Gruzji, którego przyszło dopingować blisko 20 tysięcy ludzi. Kiepska gra Lecha - wynik pierwszego meczu ich zadowolił W składzie Lecha brakowało tym razem kapitana zespołu Mikaela Ishaka - zastąpił go Filip Szymczak. Młody napastnik szukał jednak bardzo często piłki w drugiej linii, brakowało go w polu karnym. Nie było też skutecznych zagrań za linię obrony Dinama, tak skutecznych przed tygodniem. Mistrzowie Gruzji dokonali kilku roszad w swojej defensywie, tym razem była ona dużo bardziej szczelna. Bramkarz Micheil Alawidze na dobrą sprawę nie musiał w pierwszej połowie bronić ani jednego strzały lechitów, co źle świadczy o grze poznaniaków. Jedyne zagrożenie stworzyli w 12. minucie po ciekawie rozegranym rzucie rożnym, gdy zza pola karnego uderzył Nika Kwekweskiri, a Lubomir Šatka źle przystawił nogę na szóstym metrze przed bramką. Mało widoczny był Joao Amaral, rzadko skrzydłem urywał się Kristoffer Velde, sam ambitny Michał Skóraś nie był w stanie dać przewagi. Niespodzianka - Artur Rudko ratuje Lecha! Więcej okazji mieli w pierwszej połowie Gruzini, mogli spokojnie prowadzić jedną bramką. Dobrze rozpoczęli to spotkanie - w 4. minucie po rzucie rożnym zza pola karnego uderzył Sandro Altunaszwili, ale po rykoszecie piłka nieznacznie minęła bramkę. Tydzień temu Lech w takiej sytuacji zdobył właśnie gola, po uderzeniu z dystansu Skórasia. W 22. minucie rajd przeprowadził z kolei były gracz Korony Kielce Milan Radin - wpadł w pole karne, uderzył po ziemi, ale Artur Rudko odbił piłkę na rzut rożny. Ukraiński bramkarz Lecha jeszcze bardziej zasłużył na pochwały w 26. minucie. Wtedy gospodarze ruszyli z kontrą, którą napędził Zuriko Dawitaszwili. 21-letni skrzydłowy przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, zagrał w pole karne do Flamariona, a ten miał stuprocentową okazję. Znów jednak bardzo dobrze zareagował Rudko. Po pierwszej połowie było więc 0-0, ale gra Lecha pozostawiała duży niedosyt. Gruzini trafiają słabego Lecha - zasłużenie Druga połowa, niestety dla kibiców, wyglądała podobnie. Gruzini nie mieli najmniejszych szans na odrobienie strat z pierwszego spotkania, ale chcieli wygrać to spotkanie, więc ruszyli do przodu. Lech miał sporo szans do wyprowadzanie kontrataków, ale... nie potrafił tego robić. Popełniał koszmarne błędy, zwalniał takie akcje. Trener John van den Brom po godzinie gry zmienił obu skrzydłowych, ale Giorgi Citaiszwili i Filip Marchwiński początkowo irytowali równie mocno, co Velde czy Amaral. Na dodatek w 64. minucie Lech stracił bramkę - i to w dość nieoczekiwanym momencie. Irakli Azarowi dośrodkował z lewego skrzydła, Šatka minął się w powietrzu z piłką, a Mate Wacadze pięknym uderzeniem głową pokonał Rudkę. Mało tego, chwilę później po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Dinamo miało podobną okazję - tym razem strzał był niecelny. Piękny strzał Czerwińskiego ratuje Lecha przed porażką Lech zdołał jednak wyrównać, w czym duże znaczenie miało zejście beznadziejnie grającego Amarala. Portugalczyka zastąpił Alan Czerwiński, który formalnie miał grać na skrzydle, a pozycję za napastnikiem przeznaczono dla Filipa Marchwińskiego. Tyle że w 76. minucie Czerwiński znalazł się akurat w środkowej strefie - ponad 20 metrów od bramki rywali. Rywale nie doskoczyli, doświadczony gracz Lecha uderzył więc z dystansu, a piłka wpadła do bramki tuż przy słupku. Lech więc zremisował, choć swoją postawą zdecydowanie nie zachwycił. Za tydzień poznaniacy zagrają w trzeciej rundzie z Vikingurem w Reykjaviku. Dinamo Batumi - Lech Poznań 1-1 (0-0) Bramki: 1-0 Mate Wacadze 64., 1-1 Alan Czerwiński 76. Lech: Rudko - Pereira (82. Pingot), Šatka, Douglas, Rebocho (82. Kozubal) - Velde (61. Citaiszwili), Kwekweskiri Ż, Karlström Ż, Skóraś (61. Marchwiński) - Amaral (73. Czerwiński) - Szymczak. Dinamo: Alawidze - Mamuczaszwili Ż, Kobachidze, Rekwiaszwili, Azarowi - Radin (72. Bidzinaszwili), Teidi, Altunaszwili (78. Palawandiszwili) - Dawitaszwili (89. Czabradze), Wacadze (72. Dżigauri Ż), Flamarion (78. Panculaja). Sędzia: Igor Stojčevski (Macedonia Północna). Pierwszy mecz: 5-0 dla Lecha. Awans: Lech.