Gdyby Lech Poznań, wielokrotny przecież kiedyś mistrz Polski w męskiej koszykówce, miał mierzyć się z koszykarskim Żalgirisem Kowno, można by się obawiać potężnego lania ze strony Litwinów. To sport narodowy w ich kraju, a Żalgiris - wielka potęga. Piłkarska sekcja tego klubu w żaden sposób nie może równać się popularnością, a że jest w cieniu koszykarzy świadczy choćby fakt, że ma w herbie... piłkę do koszykówki. Iworyjski skrzydłowy wypadł przez kontuzję. To problem dla Johna van den Broma Żalgiris Kowno to dziś przeciętny zespół ze środka litewskiej najwyższej ligi - ma mniejszą przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej niż stratę do ścisłej czołówki. Jego dwukrotne pokonanie powinno być dla Lecha obowiązkiem, choć trener John van den Brom powtarza, że "do każdego rywala ma wielki szacunek". Holender zapowiedział jednak rotacje w składzie, a przecież w sobotę w Gliwicach wystąpił chyba najmocniejszy obecnie zestaw piłkarzy. Jedna zmiana musi się dokonać, bo Adriel Ba Loua doznał kontuzji i od początku tygodnia nie trenuje. Są też jednak i dobre wieści: po meczu z Piastem poturbowano byli Afonso Sousa i Radosław Murawski, w przypadku tego drugiego zanosiło się nawet na pauzę. Tymczasem pomocnik jest gotowy do gry i normalnie trenuje. Wyłączeni są zaś: Filip Dagerstål i Nika Kwekweskiri (obaj trenują indywidualnie), zawieszony Bartosz Salamon oraz irański skrzydłowy Ali Gholizadeh. Hit Ekstraklasy przełożony. Miał rozgrzać kibiców jeszcze w wakacje Lech doskonale zna system rotacji. Sprawdził się w poprzednim sezonie - Dla mnie to dobra okazja, by zmienić niektórych zawodników i dać szansę innym. Musimy też być gotowi na kolejne miesiące, wierzę w tych zawodników, których mamy. To czas by się pokazali - przyznaje van den Brom, który nie chce wybiegać za daleko w przyszłość. Nie mówi więc o ligowym starciu z Radomiakiem w niedzielę, później o rewanżu w Kownie. - Zaliczyliśmy dobry start w Ekstraklasie, bo zwycięstwo było bardzo ważne. Tak też mówię zawodnikom: jutro czeka nas najważniejszy mecz, bo następny. A po nim będzie Radomiak. Rok temu wykonaliśmy dobrą robotę w tym systemie czwartek - niedziela, mamy tu doświadczenie. Taki jest mój pomysł, mam nadzieję, że będzie nam dane takie granie do końca roku - twierdzi holenderski szkoleniowiec poznaniaków. Jeden piłkarz może być pewny gry. Tu zmiany dokonuje się rzadko Van den Brom zapowiedział jednak, że na jednej pozycji zmiany w składzie na pewno nie dokona. Czwartkowe spotkanie na stadionie przy Bułgarskiej zacznie się o godz. 20.30. Celem Lecha będzie wypracowanie takiej zaliczki, by za tydzień w Kownie szkoleniowiec znów mógł eksperymentować ze składem, oszczędzając podstawowych zawodników na mecz ligowy z Zagłębiem Lubin. - Jesteśmy faworytem, to w piłce naturalne, ale nie znaczy wszystkiego. Wiemy, czego dokonaliśmy w poprzednim sezonie, ale mamy szacunek dla innych rywali. Oglądaliśmy ich mecze, wiemy jak grają, ale musimy też wykonać swoją robotę. Jeśli to wszystko to zostanie spełnione, wtedy jest okazja na dobry wynik - kończy van den Brom.