Za czasów Dariusza Żurawia trudno było sobie wyobrazić skład Lecha bez Daniego Ramireza. Hiszpański pomocnik, kupiony z ŁKS Łódź na początku 2020 roku, miał bardzo dobre wejście do klubu: w poprzednim roku zdobył w Ekstraklasie osiem bramek, miał siedem asyst, strzelał w Pucharze Polski, notował znakomite mecze w pucharach (np. trzy asysty w starciu z Apollonem Limassol). Tyle że w tym roku coś się zacięło. Pierwszy kłopot pojawił się w styczniu - piłkarz zachorował, nie zagrał w żadnym sparingu przed rundą. Wiosna, ogólnie tak kiepska dla Lecha, była chyba jeszcze gorsza w wykonaniu Ramireza. Dwie bramki i jedna asysta to dla piłkarza tak dobrego technicznie i posiadającego niezły strzał, kiepskie liczby. Na dodatek Ramirez nie potrafił przyspieszać akcji, musiał się za to brać Pedro Tiba. Wydawało się więc, że skoro od lipca cały zespół zaczął się prezentować znacznie lepiej, to i Hiszpan będzie miał w tym duży udział. Nic bardziej mylnego. Na jego pozycji bardzo dobrze radzi sobie Joao Amaral, który niegdyś został skreślony przez Żurawia i opuścił Polską. Portugalczyk spędził na boisku w lidze ponad dziesięć godzin, ma niezłe statystyki (trzy bramki, cztery asysty), ale przede wszystkim żywiołowymi wejściami potrafi rozrywać defensywę rywali. Takie coś, nieszablonowe zagrania, trenerzy cenią. CZYTAJ TAKŻE: Padnie rekord na meczu Lecha Poznań? Lech Poznań się przełamał w Pucharze Polski? Ramirez zaś siedzi głównie na ławce rezerwowych. Jego dorobek w tym sezonie to nieco ponad półtorej godziny spędzonych na boisku, bez wkładu w strzelecki dorobek zespołu. Ani razu nie dostał szansy od początku meczu, w Zabrzu nawet nie wszedł na boisko. Przełom nastąpił dopiero we wtorkowym spotkaniu Pucharu Polski. Oczywiście, rywal z niższej ligi, całkowicie wycofany w okolice swojego pola karnego, ale Ramirez był jednym z tych piłkarzy, który tego dnia mógł coś więcej wygrać. Nie przeszedł koło meczu - w pierwszej połowie jego wyblokowany strzał przejął Artur Sobiech i trafił na 1-0, po przerwie Hiszpan dorzucił piłkę na głowę Barry’ego Douglasa przy golu na 2-0, aż wreszcie młody Antoni Kozubal dobił w końcówce strzał Ramireza z dystansu w słupek. - Dani pokazał dobrą formę w meczu pucharowym i zasługuje na więcej minut, może nawet na pierwszy skład. Nie chcę jednak mówić o nazwiskach dzień przed ważnym meczem, nie chcę Jackowi Magierze ułatwiać sprawy - zaznacza Skorża. Dani Ramirez zna drogę do jedenastki Lecha Poznań Trener Lecha przyznał jednak, że z hiszpańskim pomocnikiem odbył dzisiaj dłuższą rozmowę, ale zapewne takich pogadanek ma więcej. Skoro Lech dysponuje dwoma klasowymi piłkarzami na każdą pozycję, to trener musi tłumaczyć swoje decyzje tym, którzy grają mniej lub w ogóle. - Dani bardzo przeżywa tę sytuację, jest bardzo rozczarowany. Z jednej strony próbuje to zrozumieć, a z drugiej rozmawiamy, co jest tego przyczyną. On to wie, że Joao jest w takiej formie, iż trudno go posadzić na ławce rezerwowych - tłumaczy Skorża. I dodaje, że mecz pucharowy powinien być pewnym sygnałem dla zawodnika. - Powiedziałem Daniemu, że tylko i wyłącznie taka droga, jaką przyjął w spotkaniu pucharowym, jest właściwą do pierwszej jedenastki. Musi to być sumienna praca i pokazywanie się na boisku. Nie mam wątpliwości, że strzeli jeszcze wiele bramek dla Lecha i będzie miał wiele asyst, ale musi być w tym okresie cierpliwy. Lech Poznań - Śląsk Wrocław. Gdzie transmisja? Mecz Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław zostanie rozegrany w sobotę o godz. 17.30. Transmisja w Canal+ Sport, Canal+ 4K i TVP Sport. Andrzej Grupa