Lech nie wygrał już jedenastego z rzędu meczu wyjazdowego w europejskich pucharach, ale z remisu 0-0 na północy Norwegii może być tym razem zadowolony. Zwłaszcza, że rywale w pierwszej połowie zdecydowanie przeważali i dość często zamykali Lecha niemal w jego polu karnym. "Kolejorz" w tym okresie miał problem z oddaniem choćby jednego strzału. Inna sprawa, że choć wicemistrzowie Norwegii próbowali zaskoczyć Filipa Bednarka siedem razy, to żadna z tych prób nie była szczególnie groźna. Kapitalna okazja Filipa Marchwińskiego. Tak to skomentował A Lech taką szansę w końcu dostał - w 53. minucie Filip Szymczak idealnie dograł piłkę w pole karne, a zamykający akcję Filip Marchwiński z bliska fatalnie spudłował. - Rywal miał swoje okazje, my też mieliśmy. Zwłaszcza ja, biorą to na klatę z podniesioną głową. Mam nadzieję, że kolejne będą już wpadać - mówił 21-letni pomocnik, który mimo młodego wieku zagrał już po raz 19. w pucharach. Do Marchwińskiego od razu podbiegł Mikael Ishak i poklepał go po plecach, by podnieść na duchu młodszego kolegę z zespołu. Marchwiński z kolei uznał, że wynik 0-0 jest w sumie dobry. - Bodø zaprezentowało bardzo wysoki poziom gry, ciężko się przed tym obronić. W drugiej połowie znaleźliśmy lepszy sposób, a na tym terenie 0-0 jest niezłym wynikiem. Zwłaszcza, że rewanż mamy w naszej twierdzy - powiedział Marchwiński w rozmowie z red. Szymonem Ratajczakiem w Viaplay. I zapowiedział wyciągnięcie wniosków z tego spotkania. - Poprawimy parę aspektów i będzie lepiej - zapewnił. Marchwiński czuje, że trener mu ufa. Czym się odwdzięcza? Młody gracz Lecha przyznał też, że czuje duże zaufanie ze strony trenera Johna van den Broma. - Myślę, że oddaję mu swoją pracą na boisku, bo spełniam zadania taktyczne i trener jest, albo powinien być, zadowolony. I chciałbym tylko mieć więcej minut, więcej liczb i ciągle iść do przodu - mówił Marchwiński. Rewanż Lecha z FK Bodø/Glimt w przyszły czwartek o godz. 21 na stadionie przy ul. Bułgarskiej w Poznaniu.